Saint Frances (2019)

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że "Święta Frances" zachwyci niejedną osobę. Jestem pewien, że dekadę temu sam byłbym jedną z nich. Niestety teraz widzę w niej jedynie schematy, klisze, powtarzane w nieskończoność w niezależnym kinie amerykańskim rozwiązania.



Och, to wciąż jest rzecz na tyle sprawnie zrobiona, że obejrzałem ją bez większego cierpienia. Ale ani bohatera ani jej perypetie nie wywołały we mnie szczególnie silnego rezonansu emocjonalnego. Z wyjątkiem jednej sceny, kiedy bohaterka wyrzuca z siebie prawdę w rozmowie z jedną z matek tytułowej Frances. Ta scena była rewelacyjna. Niestety była też jedyną, która w jakikolwiek sposób wyróżniała się na tle setek podobnych opowieści.

"Święta Frances" to kolejna fabuła o zwyczajnym życiu, o codziennych rozterkach, problemach, dylematach, decyzjach. Prezentowane to wszystko jest w pozornie bardziej atrakcyjnej formie, przez co zwyczajne osoby nagle nabierają nadzwyczajnego kolorytu. Ale relacje bohaterki z rezolutną sześciolatką, z jej nie/chłopakiem, z matkami dziewczynki, z pozerem/poetą pozbawione są tego magicznego składnika, która sprawiłby, że zapomniałbym o tym, że takich filmów widziałem dziesiątki, jeśli nie setki.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)