Happy Times (2019)
Gdyby "Szczęśliwe chwile" został nakręcony teraz, a nie w 2019 roku, to powiedziałbym, że powstał z inspiracji koronawirusem, by przekonać widzów, do ograniczenia kontaktów międzyludzkich. Film opowiada bowiem o pozornie zwyczajnym spotkaniu towarzyskim. Jak to zazwyczaj bywa, są uprzejmości, są pogaduchy o niczym, są rozmowy o interesach i oczywiście kłótnie. Jednak w "Szczęśliwych chwilach" sprawy potoczą się inaczej niż na zwyczajnym przyjęciu.
"Szczęśliwe chwile" to nie jest kolejna wariacja na temat "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". Choć tak się na początku zapowiada. Później jednak więcej wspólnego ma z "Igrzyskami śmierci" lub "Battle Royale". Kiedy sytuacja wymknie się bohaterom spod kontroli, włączony zostanie tryb ekstremalnej przemocy.
Od tego momentu "Szczęśliwe chwile" są swoistą brutalną komedią. Ale dość specyficznie realizowaną. W zasadzie jedynym komediowym aspektem są absurdalne decyzje bohaterów, którzy w żadnym momencie nie starają się wyciszyć konfliktów, lecz na ciosy reagują ciosami. Reżyser nie idzie jednak w stronę krwistego slapsticku. Humor mocno trzyma w ryzach, a brutalność choć efekciarska nie jest tak odrealniona jak chociażby w "Johnie Wicku". I to właśnie to podejście do traktowania przemocy i eskalacji konfliktów w gronie znajomych i przyjaciół spodobało mi się najbardziej. Przypadły mi również do gustu ironia i cynizm, jakimi przesiąknięty jest ten film.
Ocena: 6
"Szczęśliwe chwile" to nie jest kolejna wariacja na temat "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". Choć tak się na początku zapowiada. Później jednak więcej wspólnego ma z "Igrzyskami śmierci" lub "Battle Royale". Kiedy sytuacja wymknie się bohaterom spod kontroli, włączony zostanie tryb ekstremalnej przemocy.
Od tego momentu "Szczęśliwe chwile" są swoistą brutalną komedią. Ale dość specyficznie realizowaną. W zasadzie jedynym komediowym aspektem są absurdalne decyzje bohaterów, którzy w żadnym momencie nie starają się wyciszyć konfliktów, lecz na ciosy reagują ciosami. Reżyser nie idzie jednak w stronę krwistego slapsticku. Humor mocno trzyma w ryzach, a brutalność choć efekciarska nie jest tak odrealniona jak chociażby w "Johnie Wicku". I to właśnie to podejście do traktowania przemocy i eskalacji konfliktów w gronie znajomych i przyjaciół spodobało mi się najbardziej. Przypadły mi również do gustu ironia i cynizm, jakimi przesiąknięty jest ten film.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz