L'extraordinaire voyage de Marona (2019)
Pierwszy kontakt z tą animacją był naprawdę pozytywny. Anca Damian stworzyła fantastyczną wizję świata: kolorową, odrealnioną, miejscami intrygująco zdeformowaną. "Marona" proponuje widzom zupełnie inną estetykę i na początku działało to na mnie odświeżająco. Kiedy dodało się do tego interesującą muzykę, myślałem, że dostałem idealny pakiet.
Niestety w moim przypadku ten pierwszy zachwyt nie dotrwał do końca seansu. Z czasem forma zamiast zachwycać zaczęła mnie męczyć. Kiedy minęło zaskoczenie spowodowane obcowaniem z zupełnie inną estetyką, zacząłem zauważać, że forma wcale nie jest różnorodna, że paleta jest dość ograniczona i cały czas ogrywane są te same pomysły.
To jednak jeszcze byłbym w stanie jakoś przeżyć. Na początku wydawało mi się bowiem, że te odrealnione kształty, że cała ta feria barw stanowią próbę stworzenia nowego, bardziej impresjonistycznego języka do wyrażania stanów emocjonalnych. Problem w tym, że fabularnie film szybko zaczął mnie rozczarowywać. Historia ma pretekstowy charakter, a reżyserka niewiele wyciska z kolejnych epizodów. Nowy język nie jest więc potrzebny. Obrazy nie muszą niczego więcej wyrażać. Wszystko jest tu jasne, ludzkie postaci oczywiste, a postępowanie bohaterki typowe w takich sytuacjach. Pozostają więc tylko fajne momenty wizualne, ale nie są one połączone z głębszą myślą, z naprawdę ciekawym podejściem do historii.
Ocena: 6
Niestety w moim przypadku ten pierwszy zachwyt nie dotrwał do końca seansu. Z czasem forma zamiast zachwycać zaczęła mnie męczyć. Kiedy minęło zaskoczenie spowodowane obcowaniem z zupełnie inną estetyką, zacząłem zauważać, że forma wcale nie jest różnorodna, że paleta jest dość ograniczona i cały czas ogrywane są te same pomysły.
To jednak jeszcze byłbym w stanie jakoś przeżyć. Na początku wydawało mi się bowiem, że te odrealnione kształty, że cała ta feria barw stanowią próbę stworzenia nowego, bardziej impresjonistycznego języka do wyrażania stanów emocjonalnych. Problem w tym, że fabularnie film szybko zaczął mnie rozczarowywać. Historia ma pretekstowy charakter, a reżyserka niewiele wyciska z kolejnych epizodów. Nowy język nie jest więc potrzebny. Obrazy nie muszą niczego więcej wyrażać. Wszystko jest tu jasne, ludzkie postaci oczywiste, a postępowanie bohaterki typowe w takich sytuacjach. Pozostają więc tylko fajne momenty wizualne, ale nie są one połączone z głębszą myślą, z naprawdę ciekawym podejściem do historii.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz