İstanbul Kırmızısı (2017)
Ferzan Özpetek - wypowiedzenie tych dwóch słów mówi w zasadzie wszystko o filmie. Reżyser nigdy nie zrezygnował z powtarzania w kolejnych swoich dziełach tych samych motywów. Tak więc bez oglądania wiadomo, że "İstanbul Kırmızısı" będzie opowieścią o stracie, śmierci, cierpieniu, sekretach z przeszłości, którym w końcu trzeba stawić czoła, o nowych otwarciach, które możliwe są tylko po doświadczeniu tragedii.
To, co różni kolejne filmy reżysera, to zestaw bohaterów i to, jaki sposób opowiadania o tym samym wybrał. W przypadku "İstanbul Kırmızısı" Özpetek postawił na ostentacyjną łopatologię. Stąd zbliżenia charakterystyczne dla dramatycznych momentów w telenowelach. Stąd skupianie się na detalach, które zamiast subtelnie wskazywać na istotne rzeczy czyni to w sposób ordynarny.
Nie jest to więc Özpetek w moim ulubionym wydaniu. Niemniej jednak sporo scen zrealizowanych jest w na tyle charakterystyczny sposób, że podbiły moje serce. Miałem się czym wzruszać i zachwycać. Ale też i pozostał we mnie żal, że Orhan, Deniz, Yusuf i Neval nie zostali zaprezentowani w bardziej zmysłowej estetyce.
Ocena: 6
To, co różni kolejne filmy reżysera, to zestaw bohaterów i to, jaki sposób opowiadania o tym samym wybrał. W przypadku "İstanbul Kırmızısı" Özpetek postawił na ostentacyjną łopatologię. Stąd zbliżenia charakterystyczne dla dramatycznych momentów w telenowelach. Stąd skupianie się na detalach, które zamiast subtelnie wskazywać na istotne rzeczy czyni to w sposób ordynarny.
Nie jest to więc Özpetek w moim ulubionym wydaniu. Niemniej jednak sporo scen zrealizowanych jest w na tyle charakterystyczny sposób, że podbiły moje serce. Miałem się czym wzruszać i zachwycać. Ale też i pozostał we mnie żal, że Orhan, Deniz, Yusuf i Neval nie zostali zaprezentowani w bardziej zmysłowej estetyce.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz