Blackbird (2019)
Były czasy, kiedy filmów o umieraniu na własnych warunkach powstawało całkiem sporo. W latach 90. związane były z epidemią AIDS, popularne były też nowotwory. Ostatnio jednak rzadziej tego rodzaju historie trafiały na ekrany. Z tego też powodu (oraz zachęcony gwiazdorską obsadą) sięgnąłem po "Bez pożegnania".
Oglądamy grupę cierpiących osób, które robią dobrą minę do złej gry, bo nic więcej im nie pozostało. Od czasu do czasu egzystencjalne brudy wychodzą na wierzch zmuszając bohaterów do odsłonięcia się, do powiedzenia prawdy dotąd przemilczanej.
Film ten w swoim gatunku nie reprezentuje niczego nadzwyczajnego. Dokładnie tego należało się spodziewać. Nieco rozczarowywać może poziom emocjonalny powiązany z grą aktorską. Stężenie ekranowych gwiazd jest tak duże, że oczekiwałem czegoś dużo bardziej oddziałującego na psychikę. "Bez pożegnania" jest jednak tylko solidną i poprawną robotą. Nie ma tu pamiętnych dialogów, mocnych emocjonalnych akcentów. Wszystko jest w porządku, a zarazem jakieś mdłe. Co w gruncie rzeczy wcale mnie nie dziwi, bo duński oryginał "Spokój w sercu" też nie zrobił na mnie większego wrażenia.
Ocena: 6
PS. Polski tytuł spokojnie można zaliczyć do najbardziej absurdalnych w historii przekładów oryginalnych tytułów. Cały film jest przecież jednym wielkim pożegnaniem.
Oglądamy grupę cierpiących osób, które robią dobrą minę do złej gry, bo nic więcej im nie pozostało. Od czasu do czasu egzystencjalne brudy wychodzą na wierzch zmuszając bohaterów do odsłonięcia się, do powiedzenia prawdy dotąd przemilczanej.
Film ten w swoim gatunku nie reprezentuje niczego nadzwyczajnego. Dokładnie tego należało się spodziewać. Nieco rozczarowywać może poziom emocjonalny powiązany z grą aktorską. Stężenie ekranowych gwiazd jest tak duże, że oczekiwałem czegoś dużo bardziej oddziałującego na psychikę. "Bez pożegnania" jest jednak tylko solidną i poprawną robotą. Nie ma tu pamiętnych dialogów, mocnych emocjonalnych akcentów. Wszystko jest w porządku, a zarazem jakieś mdłe. Co w gruncie rzeczy wcale mnie nie dziwi, bo duński oryginał "Spokój w sercu" też nie zrobił na mnie większego wrażenia.
Ocena: 6
PS. Polski tytuł spokojnie można zaliczyć do najbardziej absurdalnych w historii przekładów oryginalnych tytułów. Cały film jest przecież jednym wielkim pożegnaniem.
Komentarze
Prześlij komentarz