The Mitchells vs. The Machines (2021)

Twórcom tej animacji należą się szczególne brawa za do perfekcji opanowaną sztukę odwracania uwagi widzów. Kiedy bowiem spojrzy się z dystansem na "Mitchellów kontra maszyny", trudno uwierzyć, że film robi tak dobre wrażenie. Jest to bowiem rzecz z maksymalnie oklepaną fabułą i zbiorem tak generycznie nijakich postaci, że całość powinna ginąć w tłumie. Nawet przesłanie filmu o porozumieniu, o wyjątkowości, o roli rodziny jest do znudzenia w animacjach (i nie tylko) wałkowane, że można już je mieć po dziurki w nosie.



Tylko że na filmie nie da się patrzeć z dystansem. "Mitchellowie kontra maszyny" robią pozytywne wrażenie i film ogląda się po prostu rewelacyjnie. Ba, wydaje się wręcz świeży i niezwykle atrakcyjny. Wszystko to jednak zapewnia nie fabuła i nie bohaterowie, lecz forma podania. Twórcy postawili na energię. Narracja ma tu wręcz histeryczny charakter. Kolejne sceny wyglądają, jakby je zrobiła osoba na speedzie, która odreagowuje palpitacje serca i przyspieszony oddech frenetycznymi barwami, szalonym montażem i nieustającymi ADD-owymi wstawkami. Miejscami na ekranie tyle się dzieje, że nie sposób tego ogarnąć.

Twórcy robią też niewiele pauz. Jeśli nie rażą widzów dzikimi montażówkami, to mamy do czynienia z szalonymi pościgami lub innymi scenami akcji. A kiedy przydałby się oddech, to zamiast tego serwowane są sceny komediowe. I tak w kółko.

Po skończonym filmie przydałaby się sesja w kapsule relaksacyjnej. W czasie seansu jednak zabawa jest przednia.

Ocena: 7

Komentarze

Chętnie czytane

Daddy's Home 2 (2017)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Home (2016)