Dancing Queens (2021)
Kojarzycie programy kulinarne? Na początku zawsze prezentowane są składniki, z których przyrządzone będzie danie. Wszystko ładnie posegregowane, poukładane oddzielnie. I dokładnie z czymś takim mamy do czynienia w przypadku "Dancing Queens". Pełno jest tu pomysłów, ale nikt nie pofatygował się, by z nich zbudować solidną fabułę.
Film rozpada się więc na wiele niezależnych od siebie wątków. Ba, nawet te elementy, które powinny się dopełniać i ze sobą współgrać, tu pozostają same jak palec. Jak choćby pomysł, by nie tylko główna bohaterka była w żałobie, ale również jeden z członków zespołu drag queens. I co z tego wynika? Nic. To, co mogło stanowić nić porozumienia, jest koniec końców niczym.
Bohaterka i drag queens powinny się zaprzyjaźnić, stać się dla siebie ważni. I sądząc po późniejszych scenach tak właśnie jest. Ale musiało się to wydarzyć poza filmem, bo w "Dancing Queens" są dwie sceny relacji bohaterki z członkami tytułowej ekipy, z których absolutnie nie wynika nic ponad to, że zaimponowały im jej umiejętności taneczne, potem jest występ i w końcu finał.
Taniec też miał stanowić ważny punkt fabuły, ale tak naprawdę staje się istotny dopiero w finale i napisach końcowych. Wcześniej były co prawda podrygi, ale nie taniec z prawdziwego zdarzenia.
Choć "Dancing Queens" jest filmem z tego roku, to natychmiast potrzebuje remake'u. Jest tu bowiem materiał na całkiem dobrą rzecz. Większość bohaterów jest sympatyczna i gdyby tylko ustawić priorytety, skupić się na drodze, a nie tylko na punktach kluczowych, to naprawdę byłaby to świetna opowieść.
Ocena: 3
Film rozpada się więc na wiele niezależnych od siebie wątków. Ba, nawet te elementy, które powinny się dopełniać i ze sobą współgrać, tu pozostają same jak palec. Jak choćby pomysł, by nie tylko główna bohaterka była w żałobie, ale również jeden z członków zespołu drag queens. I co z tego wynika? Nic. To, co mogło stanowić nić porozumienia, jest koniec końców niczym.
Bohaterka i drag queens powinny się zaprzyjaźnić, stać się dla siebie ważni. I sądząc po późniejszych scenach tak właśnie jest. Ale musiało się to wydarzyć poza filmem, bo w "Dancing Queens" są dwie sceny relacji bohaterki z członkami tytułowej ekipy, z których absolutnie nie wynika nic ponad to, że zaimponowały im jej umiejętności taneczne, potem jest występ i w końcu finał.
Taniec też miał stanowić ważny punkt fabuły, ale tak naprawdę staje się istotny dopiero w finale i napisach końcowych. Wcześniej były co prawda podrygi, ale nie taniec z prawdziwego zdarzenia.
Choć "Dancing Queens" jest filmem z tego roku, to natychmiast potrzebuje remake'u. Jest tu bowiem materiał na całkiem dobrą rzecz. Większość bohaterów jest sympatyczna i gdyby tylko ustawić priorytety, skupić się na drodze, a nie tylko na punktach kluczowych, to naprawdę byłaby to świetna opowieść.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz