Villains (2019)
Od czasu do czasu zdarza mi się obejrzeć film, który bardzo, naprawdę bardzo chcę polubić, a jednak coś mi nie pozwala. "Złoczyńcy" to właśnie jeden z tych przypadków.
Patrząc na poszczególne elementy, jestem nimi po prostu zachwycony. Podoba mi się pomysł na pojedynek, w którym żadna ze stron nie jest kryształowo czysta. Młoda para to w końcu złodzieje. Z kolei starsze małżeństwo to psychopaci z piekła rodem. Młoda para jest pewna siebie, bo do tej pory miała farta. Starsza para jest pewna siebie, bo mają sporo doświadczenia i zawsze sprawy układały się po ich myśli. Jednak bohaterowie nie są źli do szpiku kości. Młodzi mogą wydawać się osobami niedorozwiniętymi, ale potrafią zaskoczyć pomysłowością i nie są wcale pozbawieni pewnego kodeksu moralnego. Podobnie zresztą i starsi bohaterowie, którzy naznaczeni są traumą i choć pozostają niebezpieczni, są też na tyle tragiczni, że można im współczuć. Prawda, że jest to cudowna kombinacja?
Pomysły na kolejne sceny, to znów seria rzeczy, które kocham. Jest sporo absurdu, jest przewrotny humor i garść brutalnej makabry. "Złoczyńcy" udają film poważny, ale większość scen trudno traktować całkiem serio, bo świat (i bohaterowie) przedstawiony jest postawiony na głowie.
"Złoczyńcy" niestety dobitnie pokazują, że film nie jest po prostu sumą składających się na niego elementów. Fajny pomysł fabularny, niezła obsada oraz sposób opowiadania, który zazwyczaj do mnie trafia, tym razem nie wystarczyły, żeby całość mnie zachwyciła. Miałem wrażenie doświadczania asynchronów. To, co miało bawić, było jakoś opóźnione i nie trafiało we właściwe nuty. Postacie niby są odpowiednio groteskowe i przerysowane, a jednak brakowało w ich prezentacji energii. Wielokrotnie głowa mówiła mi "to jest świetne", a serce narzekało "nudzę się". Bardzo tego żałuję. Trzymam jednak za twórców kciuki. Może następnym razem uda się zbalansować wszystko tak, by ostateczne wrażenie było dużo lepsze.
Ocena: 5
Patrząc na poszczególne elementy, jestem nimi po prostu zachwycony. Podoba mi się pomysł na pojedynek, w którym żadna ze stron nie jest kryształowo czysta. Młoda para to w końcu złodzieje. Z kolei starsze małżeństwo to psychopaci z piekła rodem. Młoda para jest pewna siebie, bo do tej pory miała farta. Starsza para jest pewna siebie, bo mają sporo doświadczenia i zawsze sprawy układały się po ich myśli. Jednak bohaterowie nie są źli do szpiku kości. Młodzi mogą wydawać się osobami niedorozwiniętymi, ale potrafią zaskoczyć pomysłowością i nie są wcale pozbawieni pewnego kodeksu moralnego. Podobnie zresztą i starsi bohaterowie, którzy naznaczeni są traumą i choć pozostają niebezpieczni, są też na tyle tragiczni, że można im współczuć. Prawda, że jest to cudowna kombinacja?
Pomysły na kolejne sceny, to znów seria rzeczy, które kocham. Jest sporo absurdu, jest przewrotny humor i garść brutalnej makabry. "Złoczyńcy" udają film poważny, ale większość scen trudno traktować całkiem serio, bo świat (i bohaterowie) przedstawiony jest postawiony na głowie.
"Złoczyńcy" niestety dobitnie pokazują, że film nie jest po prostu sumą składających się na niego elementów. Fajny pomysł fabularny, niezła obsada oraz sposób opowiadania, który zazwyczaj do mnie trafia, tym razem nie wystarczyły, żeby całość mnie zachwyciła. Miałem wrażenie doświadczania asynchronów. To, co miało bawić, było jakoś opóźnione i nie trafiało we właściwe nuty. Postacie niby są odpowiednio groteskowe i przerysowane, a jednak brakowało w ich prezentacji energii. Wielokrotnie głowa mówiła mi "to jest świetne", a serce narzekało "nudzę się". Bardzo tego żałuję. Trzymam jednak za twórców kciuki. Może następnym razem uda się zbalansować wszystko tak, by ostateczne wrażenie było dużo lepsze.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz