Fucking with Nobody (2020)

Widzę, że na północy Europy twórcy wciąż zafascynowani są incepcyjną ideą filmu w filmie w filmie. "Fucking with Nobody" to bowiem opowieść o reżyserce, która z grupą znajomych, sfrustrowana fałszywością instragamowych wzorców dotyczących relacji miłosnych między ludźmi, zaczyna tworzyć na potrzeby portali społecznościowych fikcyjny związek i filmuje to. "Fucking with Nobody" jest zapisem tego, co się wydarzyło. Ale jednocześnie jest filmem opowiadającym o filmowaniu. Scena, która w jednej chwili wydaje się być czymś tu i teraz, w kolejnej jest świadomą rekonstrukcją nagrywaną na potrzeby filmu, a w następnej to wszystko jest tylko obrazem na monitorze twórców zastanawiających się nad montażem. Kłotnia nią nie jest. Bohaterowie, których bierzemy za rzeczywistych ludzi, okazują się kreacjami równie fikcyjnymi, co instagramowa miłość dwójki głównych postaci.



Niestety "Fucking with Nobody" nie wyciska wszystkiego, co można byłoby, z tak ciekawego pomysłu. Problemem jest to, że przez sporą część miałem wrażenie deja vu. Film mocno kojarzył mi się w "X i Y" Anny Odell. Szwedka potrafiła jednak odważniej wejść w relacje swoich "bohaterów". Jej ekshibicjonizm stawał się pretekstem do ciekawych rozważań. Tymczasem fińska reżyserka w "Fucking with Nobody" ślizga się po powierzchni. Nie ma w tym rzeczywistej analizy związków. Brak jest zagłębienia się w to, jak eksperymenty na emocjach wpływają na realne interakcje. Wiele z ciekawych grupowych dynamik przemknęłaby niezauważenie, gdyby nie to, że miejscami bohaterowie zaczynają o tym dyskutować.

Jest w tym wszystkim jakaś emocjonalna i intelektualna pustka. Poza formalnymi eksperymentami i zabawą paradoksami zmienianego puntu obserwacyjnego film nie ma nic do zaproponowania.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

Daddy's Home 2 (2017)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)