Cola de mono (2018)
U swojej podstawy "Cola de mono" jest dość prostym slasherem o rodzinie naznaczonej klątwą, która sprawia, że wszyscy jej członkowie giną przedwcześnie samobójczo lub też zabici. Przez większość filmu trudno to jednak zauważyć, ponieważ reżyser postanowił pobawić się w artystę. W gruncie rzeczy ze slashera zostały drobiazgi takie jak: postać matki, noże i czerwone oświetlenie w niektórych scenach.
Reszta filmu to coś na kształt projektu artystycznego. To wideoart, w którym reżyser bawi się nie tylko stroną wizualną, ale również ścieżką dźwiękową. Nie można odmówić mu pomysłowości. Problemem jest jednak prezentacja. Za audiowizualnymi zabawami nie kryje się żadna intelektualna czy emocjonalna wartość. Z kolei aktorzy są do zniesienia wyłącznie, kiedy pozostając milczący. Kiedy zaczynają wypowiadać kwestie dialogowe, wypadają tragicznie, przez co sceny niejednoznaczne, pełne fluktuacji emocjonalnej, jak konfrontacja braci, są mało czytelne i chaotyczne.
"Colo de mono" to przerost ambicji nad umiejętnościami. Czego efektem jest męczące i bardzo nieczytelne dzieło.
Ocena: 3
Reszta filmu to coś na kształt projektu artystycznego. To wideoart, w którym reżyser bawi się nie tylko stroną wizualną, ale również ścieżką dźwiękową. Nie można odmówić mu pomysłowości. Problemem jest jednak prezentacja. Za audiowizualnymi zabawami nie kryje się żadna intelektualna czy emocjonalna wartość. Z kolei aktorzy są do zniesienia wyłącznie, kiedy pozostając milczący. Kiedy zaczynają wypowiadać kwestie dialogowe, wypadają tragicznie, przez co sceny niejednoznaczne, pełne fluktuacji emocjonalnej, jak konfrontacja braci, są mało czytelne i chaotyczne.
"Colo de mono" to przerost ambicji nad umiejętnościami. Czego efektem jest męczące i bardzo nieczytelne dzieło.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz