Venom: Let There Be Carnage (2021)

Podobnie jak pierwsza część, "Venom 2: Carnage" istnieje niejako w kontrze do MCU, z którym jest przecież pokracznie związany. Twórcy odrzucają tonację produkcji MCU oraz misternie tkane sieci powiązań. Jeśli MCU serwuje dania w restauracji, to Sony daje nam szybkie przekąski z kinowych barów. "Venom 2: Carnage" jest jak popcorn albo wata cukrowa: nie ma absolutnie żadnej wartości ani powodu, po który powinno się po niego sięgać.



Fabuła w filmie jest naprawdę cienka. Jest tu tak niewiele, że w zasadzie nie ma co opisywać. Przez pierwsze pół filmu praktycznie nic się nie dzieje poza kłótniami Eddiego z Venomem. W drugiej części też praktycznie nic się nie dzieje pod względem fabuły, bo mamy jedno łubudu za drugim.

A jednak to jedno wielkie nic nie jest aż tak złe w oglądaniu, jak się może wydawać. Andy Serkis póki co nie objawił się jako reżyser z charakterem, ale nie można mu zarzucić braków w swoim fachu. Jest solidnym wyrobnikiem, więc "Venom 2" trzyma niezłe tempo, ma odpowiednio dużo humoru i akcji, bym nie musiał co chwilę patrzeć z nudów na zegarek odliczając czas do końca seansu. Owszem, ten film nie wniósł absolutnie nic w moje życie. Ale muszę powiedzieć, że całkiem nieźle się bawiłem. Na pewno dużo lepiej niż na ostatnich produkcjach Marvela/Disneya.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

After Earth (2013)

The Sun Is Also a Star (2019)

Nurse 3-D (2013)

Les dues vides d'Andrés Rabadán (2008)