The 355 (2022)
Może jestem człowiekiem starej daty, ale lubiłem, kiedy kino akcji istniało w dwóch równoległych światach. Pierwszy stanowiły blockbustery wielkich wytwórni w gwiazdami światowego formatu. Drugi istniał poza obiegiem kinowym, ma swoje własne gwiazdy (jak Adkins, Zaror). Czasami aktorzy z tego drugiego przenikali do tego pierwszego, ale ten pierwszy ogólnie nie zniżał się do poziomu drugiego. W ostatnich latach to się zmieniło. Coraz częściej widzę fabuły ze scenariuszami, które nigdy do wielkich wytwórni nie powinny trafić. I gdy widzę je zrealizowane, z hollywoodzką pierwszą ligą w obsadzie, to jest mi smutno. Czuję się trochę tak, jakby gwiazdy domowego kina akcji były okradane z ról. A że część z nich lubię, to jest mi przykro.
"355" to właśnie przykład takiego kina. Scenariusz jest tak zły, że nie potrafię zrozumieć, jak jakakolwiek wytwórnia była skłonna wydać na niego pieniądze. Rzecz mogła uratować wyłącznie odpowiednia obsada, która gwarantowałaby sporo akcji i jeszcze więcej dystansu do siebie. Chastain, Cruz, Kruger, Ramirez, Stan - ich tu z całą pewnością nie powinno być. Budzą bowiem oczekiwania, których scenariusz nie był w stanie spełnić. W rezultacie "355" skazane było na porażkę.
Nie pomógł też sam Simon Kinberg. Kiedyś miał na swoim koncie parę niezłych scenariuszy, ale jako reżyser nie ma się czym pochwalić. Tutaj nie zrobił nic, by zamaskować wielkie dziury logiczne w fabule. A co gorsza, jest kiepski w prowadzeniu scen akcji. Są one zbyt toporne, przywodzą na myśl tanie produkcje sprzed paru dekad, gdzie tempem i choreografią w amerykańskim kinie sensacyjnym mało kto się przejmował. To źle świadczy o twórcy, jeśli nie potrafi wyeksponować atutów projektu.
A wystarczyła inna obsada i ekipa, by ten film od razu wskoczył na wyższy poziom. Fabularnie może nie byłoby lepiej, za to frajda z oglądania z całą pewnością byłaby nieporównywalnie większa.
Ocena: 3
"355" to właśnie przykład takiego kina. Scenariusz jest tak zły, że nie potrafię zrozumieć, jak jakakolwiek wytwórnia była skłonna wydać na niego pieniądze. Rzecz mogła uratować wyłącznie odpowiednia obsada, która gwarantowałaby sporo akcji i jeszcze więcej dystansu do siebie. Chastain, Cruz, Kruger, Ramirez, Stan - ich tu z całą pewnością nie powinno być. Budzą bowiem oczekiwania, których scenariusz nie był w stanie spełnić. W rezultacie "355" skazane było na porażkę.
Nie pomógł też sam Simon Kinberg. Kiedyś miał na swoim koncie parę niezłych scenariuszy, ale jako reżyser nie ma się czym pochwalić. Tutaj nie zrobił nic, by zamaskować wielkie dziury logiczne w fabule. A co gorsza, jest kiepski w prowadzeniu scen akcji. Są one zbyt toporne, przywodzą na myśl tanie produkcje sprzed paru dekad, gdzie tempem i choreografią w amerykańskim kinie sensacyjnym mało kto się przejmował. To źle świadczy o twórcy, jeśli nie potrafi wyeksponować atutów projektu.
A wystarczyła inna obsada i ekipa, by ten film od razu wskoczył na wyższy poziom. Fabularnie może nie byłoby lepiej, za to frajda z oglądania z całą pewnością byłaby nieporównywalnie większa.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz