Bigbug (2022)
"BigBug" to pierwszy od prawie dekady film Jeuneta, więc oczywiście musiałem go zobaczyć. Dawne filmy reżysera kocham, ale już ten z 2013 roku był taki se. Przerwa nie wpłynęła na Jeuneta korzystnie. Niestety.
W "BigBug" podoba mi się stworzony świata. Oto ludzie żyją otoczeni świadomymi sztucznymi inteligencjami. Część z nich to sprzęty gospodarstwa domowego pomagające w codziennym życiu. Część to Yonyx specjalizująca się w makrozarządzaniu ludzkim światem. Całość przesycona jest żywymi barwami i wygląda jak ze snu twócy reklam dla firm ubezpieczeniowych. Mi się to z jakiegoś powodu skojarzyło z serialem "LEXX".
Jednak w tym świecie sytuacja ludzi jest w rzeczywistości identyczna do sytuacji żab wrzuconych do garna z zimną wodą, który następnie zostaje postawiony się na gazie. Ludzie jak żaby nie zdają sobie sprawy, że są gotowani, a ich dni są policzone. Nawet reklama foie gras zrobionego z ludzi nie wszystkich bohaterów przeszywa niepokojem.
W "BigBug" widzimy reprezentatywny wyrywek tego świata zamknięty w pewnym domostwie. Na początku film wydaje się interesujący. Miałem nadzieję, że Jeunet połączył opowieść o buncie maszyn z komedią obyczajową o ludzkich związkach. Grupa postaci aż się prosiła o to, by potraktować je tak, jakby to była wersja sf "Dobrze się kłamie w miły towarzystwie".
Niestety, kiedy poznamy już praktycznie wszystkich bohaterów, a sprzęty domowe zamkną ludzi w domu "dla ich własnego bezpieczeństwa", fabuła staje w miejscu. Od tego momentu pozostawało mi jedynie cieszenie się drobnymi kąskami w postaci porozrzucanych tu i ówdzie zabawnych dygresji. To jednak nie wystarczyło i w czasie drugiej połowy seansu dominującym u mnie uczuciem była nuda.
Ocena: 5
W "BigBug" podoba mi się stworzony świata. Oto ludzie żyją otoczeni świadomymi sztucznymi inteligencjami. Część z nich to sprzęty gospodarstwa domowego pomagające w codziennym życiu. Część to Yonyx specjalizująca się w makrozarządzaniu ludzkim światem. Całość przesycona jest żywymi barwami i wygląda jak ze snu twócy reklam dla firm ubezpieczeniowych. Mi się to z jakiegoś powodu skojarzyło z serialem "LEXX".
Jednak w tym świecie sytuacja ludzi jest w rzeczywistości identyczna do sytuacji żab wrzuconych do garna z zimną wodą, który następnie zostaje postawiony się na gazie. Ludzie jak żaby nie zdają sobie sprawy, że są gotowani, a ich dni są policzone. Nawet reklama foie gras zrobionego z ludzi nie wszystkich bohaterów przeszywa niepokojem.
W "BigBug" widzimy reprezentatywny wyrywek tego świata zamknięty w pewnym domostwie. Na początku film wydaje się interesujący. Miałem nadzieję, że Jeunet połączył opowieść o buncie maszyn z komedią obyczajową o ludzkich związkach. Grupa postaci aż się prosiła o to, by potraktować je tak, jakby to była wersja sf "Dobrze się kłamie w miły towarzystwie".
Niestety, kiedy poznamy już praktycznie wszystkich bohaterów, a sprzęty domowe zamkną ludzi w domu "dla ich własnego bezpieczeństwa", fabuła staje w miejscu. Od tego momentu pozostawało mi jedynie cieszenie się drobnymi kąskami w postaci porozrzucanych tu i ówdzie zabawnych dygresji. To jednak nie wystarczyło i w czasie drugiej połowy seansu dominującym u mnie uczuciem była nuda.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz