Needle in a Timestack (2021)

Hollywood powinno jednak trzymać się z daleka od pewnych rzeczy. Literatura science fiction, w której nie ma kosmicznych konfliktów, zdecydowanie należałoby uznać za taką rzecz.



Weźmy chociażby opowiadanie Roberta Silverberga. Jego akcja rozgrywa się w niedalekiej przyszłości, kiedy podróże w czasie (dokładnie w przeszłość) są już możliwe, choć niezwykle drogie. To pozwala autorowi zastanowić się nad związkami międzyludzkimi, w szczególności nad miłością. Czy jest to stała, której nie imają się zmienne warunki czasoprzestrzenne, czy jednak jest to wypadkowa czynników zewnętrznych, przypadkowych interakcji, błędnych interpretacji niewerbalnych komunikatów? Jak roziwja się fraktalna mapa interakcji w zależności od tego, kto zdecyduje się być z kim?

John Ridley niby rozumie, o czym pisał Silverberg. Niestety nie potrafił przetłumaczyć tego na żywy język kina. Jego film to monotonna przypowieść zdecydowanie za bardzo schodząca w stronę wizualnego liryzmu, by mnie zainteresować. Film spłaszcza egzystencjalne pytania i sprowadza je do agonii jednego człowieka, który desperacko walczy o miłość swojego życia. Efekt tego jest oczywisty. Postacie są mało interesujące, relacje między nimi nieistotne, a główne przesłanie staje się tak banalne, że aż nie do zniesienia. Interesującym pozostaje wyłącznie świat, ale ten nie jest zasługą reżysera. Ten chyba zdawał sobie sprawę z problemów, bo z jakiegoś powodu montaż filmu trwał rok.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)