This Film Is Not Yet Rated (2006)

Choć film ten dotyka polityki MPAA dotyczącej przyznawania kategorii wiekowej, w rzeczywistości jednak podejmuje on kilka istotniejszych kwestii związanych z rosnącym problemem korporacjonizmu. "This Film Is Not Yet Rated" nie odkrywa Ameryki, lecz warto sobie przypomnieć, czym jest film. Otóż film jest produktem konsumpcji. Produkt ten ma trafić do jak najszerszego grona odbiorców nie w celu zapewnienia im rozrywki, przyjemności, doznań estetycznych czy intelektualnych – to są tylko efekty uboczne przyjemne, jeśli rzeczywiście pojawiają się, lecz nie najistotniejsze. Ich celem jest pomnożenie stanu posiadania studia, które z kolei jest częścią większego koncernu. I tu jest pies pogrzebany. Film Dicka dotyka bowiem coraz bardziej palącego problemu korporacjonizmu i ukrytego monopolu.


W teorii mamy bowiem sporo wytwórni filmowych, które konkurują o wpływy. W rzeczywistości walka ta jest na drugim miejscu, ważniejsze jest zachowanie status quo, spokoju i bezpieczeństwa koncernów. Tym zajmować ma się MPAA, które pod szyldem dbania o dobro twórców walczy z internetowym piractwem, a pod szyldem dbania o dobro dzieci ogranicza wolność twórczą poprzez kategorie wiekowe. Ponieważ w teorii system kategorii jest dobrowolny, MPAA powiewa flagą 'sprawiedliwości' i 'uczciwości'. Ponieważ rynek kontrolują studia, rating oznacza zgodność filmu z polityką wytwórni. Im wyższy tym bardziej odstaje od standardów, a NC-17 lub wersje unrated są tak obrazoburcze, że choć twórca może je puścić, prawie żadne kino nie będzie ich chciało puszczać, co oznacza finansową klapę. A ponieważ wartość filmu liczy się w zielonych banknotach, to film z kategorią NC-17 jest filmem bezwartościowym.

Wszyscy o tym wiedzą (a przynajmniej wiedzieć powinni), dlatego też nie do końca przekonują mnie narzekania twórców na MPAA. Kiedy Kevin Smith, John Waters czy Matt Stone jęczą, jak ich źle potraktowano karząc ich kategorią NC-17, to mnie ogarnia śmiech i chęć walnięci ich po łbie. 'Widziały gały, co brały' powiada stare przysłowie. Wszyscy oni podpisali kontrakt ze studiem na zrealizowanie filmu zgodnie z wytycznymi studia... po czy zrobili film po swojemu i teraz mają pretensję, że ktoś śmiał im na to zwrócić uwagę. Chcieli mieć wolność twórczą? Niech sobie sami sfinansują film. Robią film za cudze pieniądze, to niech stosują się do reguł, na które się zgodzili przyjmując kasę. Przez to film stracił w moich oczach. Nie udało się bowiem twórcom wzbudzić mojego współczucia wobec pokrzywdzonych twórców. Ale choć nadal uważam, że piractwo jest złe, to będę je popierał, ponieważ MPAA jest organizacją jeszcze gorszą i osadzoną tak naprawdę w mentalności lat 30 ubiegłego stulecia. Przemysł filmowy musi zmienić model postępowania, musi w końcu zrozumieć czym jest globalizacja w kontekście dostępu do mediów i filmu i musi zacząć zachowywać się odpowiednio. Piraci – gdyby się zjednoczyli, gdyby byli w stanie stworzyć wspólną ideologię – mogą być siłą, która MPAA i wytwórnie zmusi do metamorfozy.

Ocena: 7

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)