The Unforgivable (2021)
Widziałem to już setki razy. Oto z więzienia po wielu latach wychodzi osoba. Świat się zmienił. Ona się zmieniła. Chce tylko zbudować sobie normalne życie. Chce odzyskać bliskich, których straciła w wyniku wyroku i odsiadki. Ale świat nie pozwoli łatwo jej zapomnieć o przeszłości. Kara więzienia nie jest tożsama z rozliczeniem win. Zanim będzie można zacząć budować życie od nowa trzeba spojrzeć prawdzie prosto w oczy.
Twórcy "Niewybaczalnego" mają ode mnie brawa na stojąco. Nie jest bowiem łatwo opowiedzieć wciągającą historię bazując na fabularnych schematach, które są doskonale znane i w zasadzie już nudne. Reżyserka wraz z ekipą scenarzystów potrafiła jednak sprawić, bym przestał w tym widzieć zwykłe kopiuj-wklej. Z pomocą świetnej gry Sandry Bullock udało im się powiedzieć coś prawdziwego i na swój sposób świeżego.
Jeszcze większe brawa ma ode mnie reżyserka za sprawne żonglowanie trzema wątkami. To wymaga naprawdę sporych umiejętności, łatwo bowiem zmienić całość w chaos, w którym jedne historie niepotrzebnie zabierają czas ekranowy innym. Tu to wrażenie czasami występuje (koncert Katie), ale z rzadka. Częściej udaje się reżyserce łączyć wątki w uzupełniającą się opowieść.
Nie znaczy to wcale, że film pozbawiony jest słabości. Zdarzały się momenty, kiedy fabuła zwalniała do tempa ślimaka. Czasami sceny zdawały się zbyt łatwe, uproszczone, co przypominało mi, że podstawę scenariusza stanowi schemat liczący dziesiątki lat. Na szczęście w obliczu całości były to tylko drobnostki i "Niewybaczalne" było satysfakcjonującą opowieścią o ciężarze odpowiedzialności.
Ocena: 7
PS. Jon Bernthal powinien w filmach zawsze mieć wąsy.
Twórcy "Niewybaczalnego" mają ode mnie brawa na stojąco. Nie jest bowiem łatwo opowiedzieć wciągającą historię bazując na fabularnych schematach, które są doskonale znane i w zasadzie już nudne. Reżyserka wraz z ekipą scenarzystów potrafiła jednak sprawić, bym przestał w tym widzieć zwykłe kopiuj-wklej. Z pomocą świetnej gry Sandry Bullock udało im się powiedzieć coś prawdziwego i na swój sposób świeżego.
Jeszcze większe brawa ma ode mnie reżyserka za sprawne żonglowanie trzema wątkami. To wymaga naprawdę sporych umiejętności, łatwo bowiem zmienić całość w chaos, w którym jedne historie niepotrzebnie zabierają czas ekranowy innym. Tu to wrażenie czasami występuje (koncert Katie), ale z rzadka. Częściej udaje się reżyserce łączyć wątki w uzupełniającą się opowieść.
Nie znaczy to wcale, że film pozbawiony jest słabości. Zdarzały się momenty, kiedy fabuła zwalniała do tempa ślimaka. Czasami sceny zdawały się zbyt łatwe, uproszczone, co przypominało mi, że podstawę scenariusza stanowi schemat liczący dziesiątki lat. Na szczęście w obliczu całości były to tylko drobnostki i "Niewybaczalne" było satysfakcjonującą opowieścią o ciężarze odpowiedzialności.
Ocena: 7
PS. Jon Bernthal powinien w filmach zawsze mieć wąsy.
Komentarze
Prześlij komentarz