Стиляги (2008)

Pozostając w kręgu musicali sięgnąłem po rosyjskich "Bikiniarzy". Film ten bardzo spodobał się widzom ostatniego Sputnika, na którym ja niestety obejrzałem same gnioty. W porównaniu z nimi "Bikiniarze" to rzeczywiście świetny film, ale porównując z innymi produkcjami rzecz przeciętna. Osobiście minimalnie lepiej oceniam "Made In Hungaria", bo jest bardziej dowcipne.


Rzecz rozgrywa się w 1955 roku w apogeum młodzieżowej kontrkultury, która w ubiorze, zachowaniu, a przede wszystkim w dobrze muzyki wyrażała swój sprzeciw przeciwko uniformizacji kraju. Na pierwszy rzut oka "Bikiniarze" zdają się być pieśnią ku czci tych młodych ludzi, odą ku radości, wolności i akceptacji odmienności. Brzmi to oczywiście groteskowo, jeśli pamiętać, że Rosja należy do krajów o obniżonym poziomie tolerancji obcości (i nie mówię tu o gejach, ale o zwyczajnej nieco ciemniejszej karnacji – zaraz można spodziewać się baczniejszej obserwacji i podejrzeń o bycie czeczeńskim terrorystą).


Po bliższym przyjrzeniu się okazuje się jednak, że "Bikiniarze" nie są tak radosnym i optymistycznym filmem, jakby się to mogło wydawać. Radość jest tylko na początku, kiedy główny bohater zachłystuje się wolnością i miłością. Z czasem jednak okazuje się, że młodzieńcze porywy są tylko porywami i kiedy rzeczywistość wejdzie z butami w ich życie, pozostanie tylko rozczarowanie, zgorzknienie, utrata złudzeń. I koniec, który widzimy w pierwszej scenie – niezależnie od ideologii wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku: prosto do grobu.



(Максим Матвеев)

I jeszcze jedno. Za wybranie Polzy zamiast Katii, główny bohater powinien trafić na Sybir. Wyraźnie nie ma gustu. Jewgienija Brik jest o niebo ładniejsza od Oksany Akinsziny.


(Евгения Хиривская)

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)