The Edge of Love (2008)
Oto opowieść o dorastaniu do miłości. W naszej kulturze podstawowy wzorzec miłości wygląda mniej więcej tak: pierwsze spojrzenie rodzi gorące uczucie, z którym nic nie może się równać. Na szczęście są twórcy, którzy próbują pokazać nam, że miłość jest bardziej skomplikowana i ma znacznie więcej twarzy.
Początkowo wszystko rozgrywa się zgodnie ze znanym schematem. Vera jest uroczą szansonistką zabawiającą Londyńczyków podczas nalotów. Przykuwa uwagę wielu mężczyzn, w tym Williama. Ten przekonany o swym wielkim uczuciu do niej, postanawia ją zdobyć i się z nią ożenić. Nie jest to proste, bowiem Vera wciąż zakochana jest w swoim pierwszym chłopaku Dylanie, teraz słynnym walijskim (i żonatym) poecie. Pośród spadających bomb, świadomi tego, że mogą w każdej chwili zginąć (William wkrótce wyrusza na front), w końcu pobierają się, ale miłość ich łącząca jest mocno niedoskonała. Rozłąka wojenna, koszmar walk na froncie, kuszący poeta po sąsiedzku odcisną na Verze i Williamie swe piętno. Kiedy w końcu znów się zobaczą, są prawie jak obcy sobie ludzie. Związek mógł się w tym momencie bardzo łatwo rozpaść, a jednak wtedy właśnie do głosu dochodzi miłość, dojrzała i stateczna, silna pewnością tego, czym jest i co może dać. Gdzieś ginie romantyczna i głupia miłość podlotków. W bólu rodzi się nowa jakość.
Niestety najnowszy film Johna Maybury'ego pozostawia spory niedosyt. Choć widać, że się stara, coś mu umknęło, przez co całość jest sucha, pozbawiona głębi ludzkiego dramatu. Widać to szczególnie w relacji Vera z żoną Dylana Caitlin. Keira Knightley jednak może czuć się zadowolona. Maybury uczynił z niej prawdziwą piękność. Po raz kolejny okazało się, że Knightley czuje się jak ryba w wodzie w dramatach historycznych.
Ocena: 6
Początkowo wszystko rozgrywa się zgodnie ze znanym schematem. Vera jest uroczą szansonistką zabawiającą Londyńczyków podczas nalotów. Przykuwa uwagę wielu mężczyzn, w tym Williama. Ten przekonany o swym wielkim uczuciu do niej, postanawia ją zdobyć i się z nią ożenić. Nie jest to proste, bowiem Vera wciąż zakochana jest w swoim pierwszym chłopaku Dylanie, teraz słynnym walijskim (i żonatym) poecie. Pośród spadających bomb, świadomi tego, że mogą w każdej chwili zginąć (William wkrótce wyrusza na front), w końcu pobierają się, ale miłość ich łącząca jest mocno niedoskonała. Rozłąka wojenna, koszmar walk na froncie, kuszący poeta po sąsiedzku odcisną na Verze i Williamie swe piętno. Kiedy w końcu znów się zobaczą, są prawie jak obcy sobie ludzie. Związek mógł się w tym momencie bardzo łatwo rozpaść, a jednak wtedy właśnie do głosu dochodzi miłość, dojrzała i stateczna, silna pewnością tego, czym jest i co może dać. Gdzieś ginie romantyczna i głupia miłość podlotków. W bólu rodzi się nowa jakość.
Niestety najnowszy film Johna Maybury'ego pozostawia spory niedosyt. Choć widać, że się stara, coś mu umknęło, przez co całość jest sucha, pozbawiona głębi ludzkiego dramatu. Widać to szczególnie w relacji Vera z żoną Dylana Caitlin. Keira Knightley jednak może czuć się zadowolona. Maybury uczynił z niej prawdziwą piękność. Po raz kolejny okazało się, że Knightley czuje się jak ryba w wodzie w dramatach historycznych.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz