Il più bel giorno della mia vita (2002)
Gorzko-słodka przypowieść o tym, w jaki utrudniamy sobie życie, czy to przez nieświadomość własnych pragnień, czy to właśnie przez ich pełną świadomość. Bohaterami filmu są matka i trójka jej dorosłych dzieci. Wszyscy oni niby funkcjonują w porządku, lecz każde z nich żyje w ciągłym strachu, tęskniąc za czymś, co jest na wyciągnięcie ręki, lecz o co boją się poprosić.
Rita jest mężatką z dwójką dzieci. Swojego męża szanuje za inteligencję i czuje się z nim związana przez wspólną przeszłość. U podstaw ich związku leży jednak poczucie winy, co nie jest najlepszym podłożem dla związku. Namiętność wyparowała z jej życia już dawno, ale przez lata udawała. Teraz w jej życiu pojawił się inny mężczyzna, lecz Rita boi się pójść za głosem ciała i duszy.
Sara samotnie wychowuje syna. Choć od śmierci męża minęły lata, on z nikim nie potrafi się związać. Faceta bierze sobie na noc, kiedy potrzeby ciała nie dają jej już spokoju. Za bardzo jednak boi się straty, ponownego zranienia, by kogokolwiek dopuścić do siebie. Jej syn żyje w podobnym więzieniu, lecz matkę rozumie lepiej, niż swoje własne pragnienia.
I Claudio, najmłodszy z dzieci. Pragnie normalnego związku, lecz jako gej wydaje mu się, że nie może tego mieć. Choć w jego życiu jest mężczyzna i choć jego siostry o nim wiedzą, boi się z nim być, boi się przedstawić go matce.
A matka? Publicznie żyje wspomnieniami swego wspaniałego życia. Prywatnie z goryczą ogląda filmy pornograficzne. Kiedy zostanie przyłapane przez córkę, ze smutkiem opowie o swym życiu seksualnym z mężem: Nie wiedziałam, że kobieta może coś czuć.
Smutny i piękny jest to film. Cristina Comencini bardzo delikatnie opowiada o dojrzewaniu do byciu sobą. Potrafi przekazać zarówno lęk przed zmianą, jak i smutek, który jej towarzyszy. Bo jeśli nawet zmiany wyjdą bohaterom na lepsze, to zarazem rzeczy już nigdy nie będą takie jak przedtem. Ten duch sentymentalnego poczucia końca unosi się nad całą opowieścią. Prawda wyzwala, lecz nie bez bólu.
Ocena: 8
Rita jest mężatką z dwójką dzieci. Swojego męża szanuje za inteligencję i czuje się z nim związana przez wspólną przeszłość. U podstaw ich związku leży jednak poczucie winy, co nie jest najlepszym podłożem dla związku. Namiętność wyparowała z jej życia już dawno, ale przez lata udawała. Teraz w jej życiu pojawił się inny mężczyzna, lecz Rita boi się pójść za głosem ciała i duszy.
Sara samotnie wychowuje syna. Choć od śmierci męża minęły lata, on z nikim nie potrafi się związać. Faceta bierze sobie na noc, kiedy potrzeby ciała nie dają jej już spokoju. Za bardzo jednak boi się straty, ponownego zranienia, by kogokolwiek dopuścić do siebie. Jej syn żyje w podobnym więzieniu, lecz matkę rozumie lepiej, niż swoje własne pragnienia.
I Claudio, najmłodszy z dzieci. Pragnie normalnego związku, lecz jako gej wydaje mu się, że nie może tego mieć. Choć w jego życiu jest mężczyzna i choć jego siostry o nim wiedzą, boi się z nim być, boi się przedstawić go matce.
A matka? Publicznie żyje wspomnieniami swego wspaniałego życia. Prywatnie z goryczą ogląda filmy pornograficzne. Kiedy zostanie przyłapane przez córkę, ze smutkiem opowie o swym życiu seksualnym z mężem: Nie wiedziałam, że kobieta może coś czuć.
Smutny i piękny jest to film. Cristina Comencini bardzo delikatnie opowiada o dojrzewaniu do byciu sobą. Potrafi przekazać zarówno lęk przed zmianą, jak i smutek, który jej towarzyszy. Bo jeśli nawet zmiany wyjdą bohaterom na lepsze, to zarazem rzeczy już nigdy nie będą takie jak przedtem. Ten duch sentymentalnego poczucia końca unosi się nad całą opowieścią. Prawda wyzwala, lecz nie bez bólu.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz