Je l'aimais (2009)
Miłość jest początkiem i końcem. Miłość jest śmiercią, ale też nadzieją na odrodzenie. Miłość nie zostawia miejsca na nic więcej, ale nie chroni przed prozą dnia codziennego i zgodą na kompromis. Oto przesłanie filmu "Kochałem ją".
Chloé właśnie została porzucona przez swojego męża, który ni z gruszki ni z pietruszki ogłosił, że poznał miłość swego życia, jest z nią od roku i nie chce już być z Chloé. Ta jest zdruzgotana sytuacją. Jej świekr zabiera ją i jej córki do chatki położonej w malowniczej dolinie. Tam przekonuje ją, że ma szczęście, że została porzucona przez męża. Mogło być gorzej, mógł od niej nie odejść, co zabiłoby ich wewnętrznie. A tak ma jeszcze nadzieję na życie i nowy związek. Przekonuje ją o tym, opowiadając swoją własną historię wielkiej miłości i tchórzostwa, które sprawiło, że nie postąpił jak syn, że pozostał z żoną, czego żałuje do dziś.
"Kochałem ją" powinno mnie zachwycić. Lubię takie historie. Podobało mi się to zacieranie granic pomiędzy poszczególnymi warstwami rzeczywistości. Podobała mi się też historia bohatera. A jednak coś mi tu nie gra. Nie potrafię do końca powiedzieć co, ale film nie wciągnął mnie totalnie. Był dla mnie bardziej doświadczeniem intelektualnym niż emocjonalnym. Wydaje mi się, że ma to coś wspólnego z Danielem Auteuilem. Lubię tego aktora, ale tu nie do końca mi pasował. W jego ustach deklaracje miłosne brzmiały jak coś, co można usłyszeć dzwoniąc na seks-linię.
Ocena: 7
Chloé właśnie została porzucona przez swojego męża, który ni z gruszki ni z pietruszki ogłosił, że poznał miłość swego życia, jest z nią od roku i nie chce już być z Chloé. Ta jest zdruzgotana sytuacją. Jej świekr zabiera ją i jej córki do chatki położonej w malowniczej dolinie. Tam przekonuje ją, że ma szczęście, że została porzucona przez męża. Mogło być gorzej, mógł od niej nie odejść, co zabiłoby ich wewnętrznie. A tak ma jeszcze nadzieję na życie i nowy związek. Przekonuje ją o tym, opowiadając swoją własną historię wielkiej miłości i tchórzostwa, które sprawiło, że nie postąpił jak syn, że pozostał z żoną, czego żałuje do dziś.
(Olivier Saint-Jours by Hassan Havier)
"Kochałem ją" powinno mnie zachwycić. Lubię takie historie. Podobało mi się to zacieranie granic pomiędzy poszczególnymi warstwami rzeczywistości. Podobała mi się też historia bohatera. A jednak coś mi tu nie gra. Nie potrafię do końca powiedzieć co, ale film nie wciągnął mnie totalnie. Był dla mnie bardziej doświadczeniem intelektualnym niż emocjonalnym. Wydaje mi się, że ma to coś wspólnego z Danielem Auteuilem. Lubię tego aktora, ale tu nie do końca mi pasował. W jego ustach deklaracje miłosne brzmiały jak coś, co można usłyszeć dzwoniąc na seks-linię.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz