Unstoppable (2010)
Mam sporą zagwostkę, jak ocenić ten film. "Niepowstrzymany" jest filmem kompletnie pustym. Jego myśl sprowadza się do tego, że Bóg/los o mały włos nie sprowadził katastrofy na 700-tysięczne miasto tylko po to, żeby jeden facet mógł pogodzić się z żoną, a drugi z córką. Z trudem przychodzi mi uwierzyć, że całość oparta jest na faktach.
Z drugiej jednak strony trudno nie podziwiać technicznej sprawności Tony'ego Scotta. Mają tak absurdalny film, pozbawiony bohaterów, był w stanie mimo wszystko nakręcić obraz dynamiczny, trzymający w napięciu. I gdyby nie przebitki na głupi tłum kibicujący kolejnym akcjom ratunkowym, oglądałoby się to naprawdę nieźle.
Po objerzeniu "Niepowstrzymanego" mam jednak wrażenie, że Scott zbłądził w lustrzanym labiryncie, gdzie zatraciła się granica między oryginałem a miriadami odbić. Scott traci ludzką perspektywę, powtarzając w kółko tę samą historię, lecz redukując ją do montażu i zdjęć. Cała reszta schodzi na dalszy plan.
Ocena: 5
Z drugiej jednak strony trudno nie podziwiać technicznej sprawności Tony'ego Scotta. Mają tak absurdalny film, pozbawiony bohaterów, był w stanie mimo wszystko nakręcić obraz dynamiczny, trzymający w napięciu. I gdyby nie przebitki na głupi tłum kibicujący kolejnym akcjom ratunkowym, oglądałoby się to naprawdę nieźle.
Po objerzeniu "Niepowstrzymanego" mam jednak wrażenie, że Scott zbłądził w lustrzanym labiryncie, gdzie zatraciła się granica między oryginałem a miriadami odbić. Scott traci ludzką perspektywę, powtarzając w kółko tę samą historię, lecz redukując ją do montażu i zdjęć. Cała reszta schodzi na dalszy plan.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz