(2009) عجمي
"Ajami" to ponura wizja świata, gdzie przetrwać jest niebywale trudno. Warunki i społeczne normy sprawiają, że nawet kiedy bardzo pragnie się pozostać na dobrej drodze, jest to prawie niemożliwe.
Na własnej skórze przekonają się o tym Omar i Malek. Ten pierwszy znalazł się w samym środku waśni klanowej. Jego życie wielkimi krokami zbliża się do końca tylko dlatego, że jego wuj zastrzelił bandziora pochodzącego z potężnego rodu. Teraz ród ten zamierza zabić Omara, chyba że ten zgromadzi zawrotną sumę i spłaci honorowy dług. Malek z kolei to nastolatek. Jego życie wywróci się do góry nogami, kiedy usłyszy przerażającą diagnozę: jego matka ma nowotwór i jedynym ratunkiem jest kosztowny zabieg przeszczepu szpiku.
I Omar i Malek bardo chcieliby zdobyć pieniądze "normalnymi" sposobami. Niestety żyją w świecie, który zupełnie im tego nie ułatwia. Nie dość, że jest to Izrael/Palestyna rozdarty konfliktem etnicznym, to jeszcze obaj bohaterowie nie należą do zamożnych, a na to wszystko nałożą się jeszcze społeczne uwarunkowania, które narzucają kolejne więzy. Nic więc dziwnego, że zdecydują się na drogę na skróty. Ryzyko jest olbrzymie, lecz potencjalna nagroda również. Niestety w świecie, w którym zwyczajna droga życia jest śmiertelnie niebezpieczna, szlak na skróty przetrwać jest naprawdę trudno. Na Bliskim Wschodzie za marzenia zawsze płaci się cenę krwi...
"Ajami" zbudowane jest na wciąż modnym schemacie przeplatających się wątków i zaburzonej czasoprzestrzeni. Dzięki tej konstrukcji twórcom udało się przenieść widzów do rzeczywistości, w której prozaiczne marzenia są niezwykle trudne do zrealizowania. Smutny to i przygnębiający obraz ludzi, którzy mogliby wiele osiągnąć, gdyby nie rzeczywistość, która staje się ich więzieniem.
Ocena: 7
Na własnej skórze przekonają się o tym Omar i Malek. Ten pierwszy znalazł się w samym środku waśni klanowej. Jego życie wielkimi krokami zbliża się do końca tylko dlatego, że jego wuj zastrzelił bandziora pochodzącego z potężnego rodu. Teraz ród ten zamierza zabić Omara, chyba że ten zgromadzi zawrotną sumę i spłaci honorowy dług. Malek z kolei to nastolatek. Jego życie wywróci się do góry nogami, kiedy usłyszy przerażającą diagnozę: jego matka ma nowotwór i jedynym ratunkiem jest kosztowny zabieg przeszczepu szpiku.
I Omar i Malek bardo chcieliby zdobyć pieniądze "normalnymi" sposobami. Niestety żyją w świecie, który zupełnie im tego nie ułatwia. Nie dość, że jest to Izrael/Palestyna rozdarty konfliktem etnicznym, to jeszcze obaj bohaterowie nie należą do zamożnych, a na to wszystko nałożą się jeszcze społeczne uwarunkowania, które narzucają kolejne więzy. Nic więc dziwnego, że zdecydują się na drogę na skróty. Ryzyko jest olbrzymie, lecz potencjalna nagroda również. Niestety w świecie, w którym zwyczajna droga życia jest śmiertelnie niebezpieczna, szlak na skróty przetrwać jest naprawdę trudno. Na Bliskim Wschodzie za marzenia zawsze płaci się cenę krwi...
"Ajami" zbudowane jest na wciąż modnym schemacie przeplatających się wątków i zaburzonej czasoprzestrzeni. Dzięki tej konstrukcji twórcom udało się przenieść widzów do rzeczywistości, w której prozaiczne marzenia są niezwykle trudne do zrealizowania. Smutny to i przygnębiający obraz ludzi, którzy mogliby wiele osiągnąć, gdyby nie rzeczywistość, która staje się ich więzieniem.
Ocena: 7
Zajrzałam, wyszukałam...jest. Wiedziałam, że musiałeś to obejrzeć przede mną. Choć tym razem ledwie dwa tygodnie;)
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz, że utrzymujesz tak intensywny rytm oglądania?
A propos "Ajami"... Myślę - już po ochłonięciu - że siłą jest połączenie dokumentu (realizmu, sytuacji z życia wziętych, aktorów-naturszczyków itp) z ambicją stworzenia kina akcji. Wybuchowa mieszanka, bo jedno i drugie nie rozmywa się, lecz uzupełnia. No i emocje. Niezupełnie udało mi się to oddać w mojej notce, ale w "Ajami" jest co najmniej kilkanaście scen o niesamowitym napięciu, stężeniu strachu, wściekłości,przeczuć...
Dobry film.
Dzień bez filmu to dzień stracony :)
OdpowiedzUsuńChoć mówię to żartem, to jednak coś w tym jest. Po prostu lubię kino, nawet jeśli niektóre filmy przyprawiają mnie o szewską pasję
widziałem i przeczytałem Twój wpis o "Ajami" i z całą pewnością nie nazwałbym tego "notką". (Ale może dla Ciebie to tylko notka, w takim razie ciekaw jestem, jak wyglądałaby pełne recenzja ;) )