Lope (2010)
Lope de Vega był z całą pewnością postacią nietuzinkową. Miał barwne życie i był niezwykle płodny zarówno jako rodzic jak i twórca. Niestety opowiadający o jego losach film jest bardzo przeciętny. "Lope" to niczym nie wyróżniająca się produkcja kostiumowa, w której jest wszystko: humor, romans i pojedynki na szpady.
Oglądając film trochę trudno uwierzyć, że Lope nie jest postacią fikcyjną. Twórcy zrobili z niego postać wyjętą z romansów dla gospodyń domowych. Wszystko jest tu sztampowe, bezrefleksyjnie skopiowane z gotowych szablonów. Ciekawy pomysł na trójkąt jest tu zupełnie niewykorzystany. Stąd dobre sceny jak spotkanie Isabeli i Eleny w więzieniu blakną stając się nierzucającymi w oczy epizodami.
Ocena: 5
Oglądając film trochę trudno uwierzyć, że Lope nie jest postacią fikcyjną. Twórcy zrobili z niego postać wyjętą z romansów dla gospodyń domowych. Wszystko jest tu sztampowe, bezrefleksyjnie skopiowane z gotowych szablonów. Ciekawy pomysł na trójkąt jest tu zupełnie niewykorzystany. Stąd dobre sceny jak spotkanie Isabeli i Eleny w więzieniu blakną stając się nierzucającymi w oczy epizodami.
(Ramon Pujol) |
Szkoda wielkich gwiazd hiszpańskiego kina na takie romansidło. Z drugiej strony fakt, że w filmie wystąpiły gwiazdy "Celi 211" pokazuje różnicę poziomów obu filmów. Tam kreacje aktorskie były ostoją obrazu. Tu aktorzy są niewolnikiem kalki.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz