Blackout (2008)
Pomysł na "Windę" może i nie grzeszył oryginalnością, ale był na tyle fajny, że mógł z tego powstać niezły film. Niestety reżyser zrobił wszystko, by go zepsuć.
Sposób budowania napięcia jest dość mechaniczny, a przez to mało efektywny. Owszem niektóre scenki fajnie wyglądają, ale nie kryje się za nimi żadna emocja. Wielkim błędem było wprowadzenie sekwencji wspomnień, ujawniających, jak trójka bohaterów znalazła się zamknięta w windzie. O wiele ciekawiej byłoby, gdybyśmy wraz z nimi poznawali ich prawdziwe oblicza. W ten sposób ujawnienie prawdy o Karlu robiłoby znacznie większe wrażenie (choć z drugiej strony wtedy pewnie nie znalazłoby się w filmie miejsce dla najlepsze sceny "Windy", kiedy Karl ponacinał kobietę, potem siebie samego obsypał solą, by następnie gwałcić ofiarę i wcierać w jej rany sól ze swego ciała – pomysłowe).
W wersji przygotowanej przez reżysera gubi się gdzieś sens filmu. O ile bowiem obecność Karla i Tommy'ego (oraz to jak kończą) można sobie łatwo wytłumaczyć wyższą sprawiedliwością, o tyle obecność Claudii jest kompletnie nieprzemyślana.
Na plus mogę zaliczyć to, że w filmie wystąpił Aidan Gillen, którego lubię i że Armie Hammer fajnie wyglądał jako wytatuowany, zakolczykowany brunet.
Ocena: 4
Sposób budowania napięcia jest dość mechaniczny, a przez to mało efektywny. Owszem niektóre scenki fajnie wyglądają, ale nie kryje się za nimi żadna emocja. Wielkim błędem było wprowadzenie sekwencji wspomnień, ujawniających, jak trójka bohaterów znalazła się zamknięta w windzie. O wiele ciekawiej byłoby, gdybyśmy wraz z nimi poznawali ich prawdziwe oblicza. W ten sposób ujawnienie prawdy o Karlu robiłoby znacznie większe wrażenie (choć z drugiej strony wtedy pewnie nie znalazłoby się w filmie miejsce dla najlepsze sceny "Windy", kiedy Karl ponacinał kobietę, potem siebie samego obsypał solą, by następnie gwałcić ofiarę i wcierać w jej rany sól ze swego ciała – pomysłowe).
W wersji przygotowanej przez reżysera gubi się gdzieś sens filmu. O ile bowiem obecność Karla i Tommy'ego (oraz to jak kończą) można sobie łatwo wytłumaczyć wyższą sprawiedliwością, o tyle obecność Claudii jest kompletnie nieprzemyślana.
Na plus mogę zaliczyć to, że w filmie wystąpił Aidan Gillen, którego lubię i że Armie Hammer fajnie wyglądał jako wytatuowany, zakolczykowany brunet.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz