La journée de la jupe (2008)
Ach, ach, ach! Jaka szkoda, że film nie został zrobiony technicznie odrobinę lepiej. Wtedy byłoby arcydzieło. A tak jest tylko film bardzo dobry ze znakomitym pomysłem.
Dzień jak co dzień w publicznej szkole, w której rodowitymi Francuzami są jedynie nauczyciele (i to nie wszyscy). Za to uczniami są przede wszystkim muzułmanie, dzieci emigrantów. Nauka nic ich nie obchodzi. Nauczycieli nie szanują, podobnie jak i siebie nawzajem. Żyją zgodnie z kodeksem moralnym islamu, tyle tylko, że prawie nic o nim nie wiedzą, zatem ich kodeks jest mocno wypaczony. Tego dnia jednak ignorowane punkty zapalne eksplodują, kiedy sfrustrowana nauczycielka zupełnie przypadkiem stanie się właścicielką pistoletu i dziewięciu nieletnich zakładników.
Pod przykrywką pozytywistycznej ramotki, autor "Pokolenia nienawiści" (ktokolwiek wymyślił ten tytuł musi być rasistą, który nic z filmu nie zrozumiał) zadaje niezwykle ważne pytania o współczesną Francję, "konflikt kultur", rolę edukacji. Jego diagnoza jest ostra i to dla każdej ze stron. Lilienfeld nie zostawia suchej nitki na polityce przymusowej laicyzacji życia publicznego pokazując to jako źródło konfliktów oraz zaniedbań zwłaszcza jeśli chodzi o obronę praw obywatelskich kobiet. Bezwzględnie rozprawia się też z emigrantami oskarżając ich o zamykanie się w gettach, hołubienie średniowiecznym zasadom moralnym, a raczej podwójnym normom moralnym oraz rasizm usprawiedliwiany tym, że sami są dyskryminowani.
Ponury obraz społeczeństwa kreśli Lilienfeld, jeśli jedyną nadzieję można uzyskać tylko poprzez przemoc i śmierć. Całość robi piorunujące wrażenie i gdyby nie teatralny styl kręcenia zdjęć i pewna sztuczność w grze aktorskiej byłby to film, któremu nic nie mógłbym zarzucić.
Ocena: 8
Dzień jak co dzień w publicznej szkole, w której rodowitymi Francuzami są jedynie nauczyciele (i to nie wszyscy). Za to uczniami są przede wszystkim muzułmanie, dzieci emigrantów. Nauka nic ich nie obchodzi. Nauczycieli nie szanują, podobnie jak i siebie nawzajem. Żyją zgodnie z kodeksem moralnym islamu, tyle tylko, że prawie nic o nim nie wiedzą, zatem ich kodeks jest mocno wypaczony. Tego dnia jednak ignorowane punkty zapalne eksplodują, kiedy sfrustrowana nauczycielka zupełnie przypadkiem stanie się właścicielką pistoletu i dziewięciu nieletnich zakładników.
Pod przykrywką pozytywistycznej ramotki, autor "Pokolenia nienawiści" (ktokolwiek wymyślił ten tytuł musi być rasistą, który nic z filmu nie zrozumiał) zadaje niezwykle ważne pytania o współczesną Francję, "konflikt kultur", rolę edukacji. Jego diagnoza jest ostra i to dla każdej ze stron. Lilienfeld nie zostawia suchej nitki na polityce przymusowej laicyzacji życia publicznego pokazując to jako źródło konfliktów oraz zaniedbań zwłaszcza jeśli chodzi o obronę praw obywatelskich kobiet. Bezwzględnie rozprawia się też z emigrantami oskarżając ich o zamykanie się w gettach, hołubienie średniowiecznym zasadom moralnym, a raczej podwójnym normom moralnym oraz rasizm usprawiedliwiany tym, że sami są dyskryminowani.
Ponury obraz społeczeństwa kreśli Lilienfeld, jeśli jedyną nadzieję można uzyskać tylko poprzez przemoc i śmierć. Całość robi piorunujące wrażenie i gdyby nie teatralny styl kręcenia zdjęć i pewna sztuczność w grze aktorskiej byłby to film, któremu nic nie mógłbym zarzucić.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz