Anonymous (2011)
Każdy, kto mnie zna, wie, że "Dzień Niepodległości" uważam za jeden z trzech najgorszych filmów zrealizowanych w latach 90-tych. Dlatego też nigdy, przenigdy nie spodziewałem się, że będę z zapartym tchem pochłaniał dramat kostiumowy w reżyserii Emmericha, film, w którym nie o efekty i totalną demolkę chodzi, a o intrygi, uczucia, władzę i sztukę. A tak się stało na seansie "Anonimusa".
Emmerich udowodnił, że jak chce, to potrafi opowiedzieć fascynującą historię dworskich intryg prowadzonych między geniuszami w swoim fachu. Z jednej strony mamy fantastycznych strategów w osobach dwóch Cecilów. Z drugiej strony mamy mistrza pióra, który swoimi dziełami potrafił tak manipulować ludźmi, iż był w stanie kształtować przyszłość. Jednak "Anonimus" to także historia ambicji, władzy, rodowych zatargów, gdzie kalkulacje dziedziczności mają pierwszeństwo nad miłością, a których konsekwencją są najstraszliwsze z grzechów. To również przypowieść o talencie i roli sztuki w życiu społecznym. Emmerich doskonale rozumie rolę, jaką mają popularne media, tym dziwniejsze jest zatem to, jak rzadko sam z ich potęgi korzystał.
Spodobało mi się to, w jaki sposób pokazani zostali głowni gracze epoki. Elżbieta zupełnie nie przypomina tej monarchini z dylogii Kapura czy nawet "Zakochanego Szekspira". Sam Szekspir jest tu postacią wręcz obleśną. Jednak najbardziej zafascynowały mnie osoby Benjamina Jonsona i Roberta Cecila. Hogg ma genialną scenę, w której ujawnia prawdę Edwardowi granemu przez Ifansa (dla którego jest to z całą pewnością jedna z najważniejszych ról w karierze).
Uwielbiam takie historie, a Emmerich wiedział, jak ją najlepiej zaprezentować. Oby więcej takich filmów kręcił.
Ocena: 9
A to zaskoczenie! Ze względu na Emmericha nie miałem zamiaru tego oglądać, ale teraz może wybiorę się do kina. :)
OdpowiedzUsuńWarto. Choć Emmerich ma jeszcze parę rzeczy do naprawienia zwłaszcza jeśli chodzi o pracę z aktorami, chyba mógł z nich wycisnąć więcej
OdpowiedzUsuńKurcze, jak w toruńskim CSW będą to puszczali, to pewnie się wybiorę, bo aż wierzyć się nie chce:)Ciekawe swoja drogą, jakie są dwa pozostałe z tych najgorszych, pewnie "Titanic" i...
OdpowiedzUsuńTitanic i Blair Witch Project - na samą myśl o tych filmach robi mi się niedobrze :)
OdpowiedzUsuń