Arthur Christmas (2011)
Strasznie żałuję, że nie obejrzałem tego filmu w oryginale. I to wcale nie dlatego, że polskie tłumaczenie było złe, ale właśnie dlatego, że było dobre. Tłumacze nie dość, że napisali kilka świetnych gagów, to jeszcze byli w stanie zachować typowo brytyjskie poczucie humoru. Bez filtra tłumaczeniowego "Artur ratuje Gwiazdkę" musi być jeszcze zabawniejszy.
Oglądając film bawiłem się wyśmienicie co chwilę wybuchając śmiechem. A jednak nie jestem przekonany, czy jest to film dla dzieci. Tak dysfunkcjonalnych rodzin nie widuje się zazwyczaj w kinie czysto rozrywkowym. Dowcipy choć przezabawne jednocześnie są okrutne i drapieżne, bez pardonu demaskując małostkowość ludzkiej natury. Święty Mikołaj jest starym dziadem rozkochanym w miłości tłumów i do tego nieświadomym szowinistą (tekst z przemówienia o żonie – bezcenny). Jego starszy syn jest makiawelicznym materialistą, który w ten sposób rekompensuje sobie poczucie niższości. Młodszy syn jest skończonym naiwniakiem sprowadzonym do roli rodzinnego błazna.
Twórcy bezbłędnie ukazali dynamikę rodziny i gorączkę przedświątecznych przygotowań. Aardman raz jeszcze stanęło na wysokości zadania.
Ocena: 8
Ps. Dowcip o kobietach i nauce czytania zasługuje na miano gagu roku.
Komentarze
Prześlij komentarz