Margin Call (2011)
Oto opowieść o dniu, w którym zatrzęsła się Ziemia. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Choć bowiem "Chciwość" jest fabularyzowaną wersją tego, co wydarzyło się trzy lata temu na Wall Street, to w rzeczywistości opowiada o starym jak ekonomia problemie braku umiaru, zachłyśnięciu się sukcesem i zaślepieniu łatwo napływającym bogactwem. Wcześniej było to złoto Nowego Świata, holenderskiej tulipany, Internet (i wiele, wiele innych). W "Chciwości" jest to wyższa matematyka.
Dzięki niej sprzedaż tego co namacalne (akcje, surowce) relegowana została do poziomu przedszkola. "Prawdziwi mężczyźni" obracali ryzykownymi papierami istniejącymi w zasadzie jedynie wirtualnie, wymyślonymi dzięki bardzo skomplikowanym równaniom matematycznym. Tym samym era sprzedawców i handlowców minęła bezpowrotnie. Ich miejsce zajęli inżynierowie, matematycy i inni geniusze mający w głowie tylko liczby. Cud derywatów polegał na ich wirtualności zbudowanej na obietnicy przyszłych zysków inkasowanych dzisiaj. Ze względu na samą swą naturę wydawały się stanowić Święty Graal rynku finansowego – perpetuum mobile bez końca zapewniając nieustający napływ forsy.
Aż tu pewnego dnia, szary pracownik jednej z wielkich finansowych korporacji odkrył, że wszystko to był jedynie sen, który dobiega końca. Perpetuum mobile właśnie się zatrzymuje, kolejna okazja dotarła do kresu swych możliwości. A ci, którzy dotąd czerpali z niej zyski, teraz muszą szykować się na rzeź.
Jednak "Chciwość" pokazuje bezwzględność świata finansów, w którym lepiej niż w naturze funkcjonują prawa doboru naturalnego Darwina: kryzys to czas wielkich ofiar, lecz ci, którzy przetrwają staną przed nowymi możliwościami silniejsi i pozbawieni konkurencji.
Chylę czoła przed J.C. Chandorem. Jestem pod wrażeniem poziomu wykonania wiedząc, że jest to jego pierwszy film kinowy. Zazwyczaj teatralność filmu podaję jako wadę. Są jednak od tego wyjątki i "Chciwość" jest jednym z nich. Chandor zaryzykował idąc pod prąd naturalnej skłonności do przemienienia filmu o takim temacie w dynamiczny thriller. Zamiast tego zbudował kameralną historię i dzięki bardzo dobrym aktorom był w stanie nasycić całość emocjami. Sceniczny charakter widowiska przy wiarygodnie nakreślonych postaciach nadał intensywności, ponieważ nic nie odwracało uwagi widza od tego, co w "Chciwości" jest naprawdę istotne. Osobiście uważam, że Chandor mógł sobie pozwolić na dodanie więcej typowo kinowych elementów, które jeszcze bardziej wzmocniłby przekaz. Jednak koniec końców chyba zrobił lepiej wstrzymując się niż, nie będąc pewnym swego warsztatu (?), pójść na całość i rozsadzić to, co dobre.
Ocena: 7
Zwiastun może niezbyt zachęcający, ale dobre opinie i świetna obsada już mnie zachęcają do obejrzenia tego obrazu.
OdpowiedzUsuńAle zwiastun akurat dużo mówi o atmosferze filmu. To naprawdę jest bardzo kameralna produkcja.
OdpowiedzUsuń