Senna (2010)
Nie dziwię się, że "Senna" zbiera pochwały ze wszystkich stron. Pod względem warsztatu film jest wzorcowym dokumentem. Narracja, montaż, tempo opowieści, wszystko jest perfekcyjne. Tak właśnie powinno się kręcić filmy dokumentalne.
Niestety mimo warsztatowej perfekcji film mnie nie porwał. A to za sprawą samego tematu. "Senna" to historia sportowca, dzieje jego sukcesów i ostatecznej porażki, przypowieść o wielkiej rywalizacji z Prostem. Ale to wszystko już wiedziałem wcześniej. Mnie bardziej interesuje człowiek kryjący się za kierowcą. Jego publicznie głoszona wiara w Boga, jego pęd do ryzykowania i wygrywania, jego pozorna (?) niezdolność do nie narażania innych. Niestety o człowieku nie dowiedziałem się niczego. I stąd moja nota.
Ocena: 6
Tak sobie myślę, czy ja widziałam jakiś film o sławnej osobie, który odkrywałby kim ona jest poza swoją pasją (czasem może obsesją), albo skąd sie wzięła ta pasja, co, jakie wydarzenia, jaka rodzina, jakie cechy charakteru, osobowości itd. leżały u jej podłoża.
OdpowiedzUsuńPierwszy tytuł jaki mi przychodzi na myśl, jeśli chodzi o dokument o konkretnym człowieku to "Born Dead" J. Blawuta, albo czeski "Rene", ale oni nie są aż tak znani ani ich pasje, nie są tak spektakularne, jeśli w ogóle ich działalnośc można nazwać pasją. :) Jest jeszcze inny film Bławuta "Wojownik" też dobry.
Ciekawe, czy powstanie kiedyś film o Kubicy. To mogłoby być ciekawe, o ile on, czy jego rodzina, zdecyduja sie na szczerość. Bo na tym to polega, by szczerze i z jakimś konkretnym przesłaniem, opowiedzieć o sobie, czy o kimś, nie tylko ku chwale, ale i dla pożytku widza. Pewnie biografie fabularne mają sie jednak w tym względzie lepiej, autorzy mają mniej związane ręce?
Acha, przypomnial mi się dośc ciekawy dokument, o Andym Warholu, trwał 4 godziny i był bardzo wyczerpujący, pod względem treści.
Dla mnie dużym zaskoczeniem był dokument "David chce odlecieć". O 180 stopni zmieniła się po nim moja opinia od Lynchu.
OdpowiedzUsuńCiekawy pod tym względem jest też "Roman Polanski: Wanted and Desired", gdzie sprawa Polańskiego nie jest wszystkim, gdzie autorce udało się uchwycić też kontekst kulturowy, pokazać Polańskiego jako symbol swoich czasów.
I oczywiście mój wzór takich dokumentów - "Człowiek na linie". Tak powinno się opowiadać biografie!
"David chce odlecieć" nie widziałam. Ciekawe, czy po zobaczeniu zmieniłabym swój pogląd o nim wyrobiony na podstawie skąpych wywiadów, jakich udzielił tu i ówdzie. A może bym go nawet polubiła, i nie mam tu na myśli strony zawodowej.
OdpowiedzUsuńJej, ja mogłam zapomnieć o Polańskim, przecież nie przepuszczam żadnego filmu, ani jego, ani o nim. a jeszcze nie dawno, tak o tym filmie na pewnym forum napisałam : ... możemy sie cieszyć tym najświeższym, bardzo sprawnie i interesująco (nawet dla tych, ktorzy o życiu Polańskiego wiedzą prawie wszystko) zrobionym dokumentem."
"Człowieka na linie" widziałam. Owszem, biografia może i sprawnie zrobiona, ale człowiek mnie nie oczarował, mimo, że powinnam się, jak i realizatorzy zapewne, tego spodziewać. I teraz rodzi się pytanie, jak duży wpływ na naszą opinie o filmie dokumencie biograficznym, ma nasza sympatia, podziw, podzielanie pasji etc. do bohatera, czy są one w stanie przyćmić nawet pewne niedoróbki warsztatowe, albo, w przypadku antypatii (ogólnie ujmując) zepchnąć maestrię twórczą na drugi plan.
A propos, widziałeś może nowy film o Polańskim "Roman Polański: Moje życie'? Jeśli tak, to jak?
Ja nie widziałem nic o wierzeniach Lyncha i kiedy zobaczyłem, do jakiej sekty należy, to po prostu zrobiło mi się słabo. Na szczęście nie wpływa to na moją ocenę co do jego filmów. Ale jako człowiek, stracił bardzo wiele w moich oczach.
OdpowiedzUsuńSympatia zawsze odgrywa rolę w odbiorze, w końcu to emocje, tego nie da się oddzielić, ale jak to z emocjami bywa, nic tu nie jest zerojedynkowe, więc sama sympatia czy antypatia to chyba za mało, przynajmniej w moim przypadku.
Nowego dokumentu o Polańskim nie widziałem i nie zamierzam oglądać. Ale ma powstać sequel "Wanted and Desired" o batalii o ekstradycję i areszcie w Szwajcarii zrealizowany przez tę samą ekipę. Ten film na pewno zobaczę.
"Nowego dokumentu o Polańskim nie widziałem i nie zamierzam oglądać" - wiesz, że mnie też jakoś nie ciągnie, nie wiem dlaczego, bo przecież nie przepuszczam, może to intuicja mnie ostrzega.
OdpowiedzUsuńA ten sequel - owszem, owszem.
No właśnie, sympatia czy antypatia to nie wszystko, jest przecież jeszcze ciekawość, zaintrygowanie. Podejrzewam na moją ocene "Człowieka na linie" miała wpływ perspektywa kobiety, matki czy żony, wczucie się w ich przeżycia, gdy on sobie tak spacerował po tych linach. :)
Mnie najbardziej spodobało się ukazanie obsesji, a przede wszystkim finał pokazując, co się dzieje, kiedy już marzenie "większe niż życie" zostaje spełnione. Ta jednocząca, organizująca wszystko siła znika i nagle pozostaje pustka, której nawet satysfakcja i wspomnienia nie są w stanie wypełnić. Nie znam drugiego filmu, który tak doskonale byłby w stanie zobrazować powiedzenie "ważna jest droga, a nie cel".
OdpowiedzUsuńA mówiłam, że jedną z twych cech jest wnikliwość? Teraz już wiem, że oglądając skupiłam się na tym, na czym nie powinnam. Niepotrzebnie zwyciężyły emocje, które przysłoniły mi jasność myslenia, bywa. Przy okazji jeszcze raz zobaczę "Człowieka na linie".
OdpowiedzUsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńA ja przymierzam się właśnie do obejrzenia jego nowego dokumentu "Projekt Nim"