O som ao redor (2012)
Zemsta to jeden z najpopularniejszych tematów kina. Wydawać by się więc mogło, że wykorzystany został na wszystkie możliwe sposoby. Tymczasem "Sąsiedzkie dźwięki" pokazują, że jest inaczej.
Obraz rozpoczyna dramatyczna muzyka i pokaz archiwalnych zdjęć. Zaraz potem trafiamy na wielkomiejskie osiedle, które z tamtymi zdjęciami nie ma nic wspólnego (a przynajmniej tak się może wydawać). Łącznikiem jest cichnący rytm wybijany na bębnach. To, co oglądamy przez kolejne dwie godziny, to sceny z codziennego życia kilku osób. I znów, poza miejscem nic prawie ich nie łączy. I znów, można byłoby się zanudzić na śmierć, gdyby co jakiś czas sceny nie nabierały przerażającego charakteru, a to w postaci koszmaru nocnego, a to w postaci przemykających cieni, czy nagle zmieniającego się koloru wody.
Dopiero koniec przyniesie rozwiązanie, ale i tak tylko częściowe. Bohaterowie, którzy są wtajemniczeni w przeszłe wydarzenia, nie czują potrzeby ich przypominania. W ten sposób choć rozumiemy motywy, choć zrozumiemy piętno, jako co jakiś czas było nam odkrywane, to jednak całej historii, wszystkich faktów i okoliczności, nigdy nie poznamy. Przez to niedopowiedzenie film będzie bardziej intrygował i nurtował. Jest to przecież sprzeczne z naturalnym instynktem widza pragnącego domknięcia każdej fabuły.
I to jest chyba największa wartość filmu: wydobycie się z głębokich kolein standardowej narracji.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz