Prom (2011)
Skoro obejrzałem film o licealistach z Walii i nie było tak źle, to pomyślałem, że dla równowagi warto obejrzeć coś o licealistach z Ameryki. Niestety była to wielka pomyłka z mojej strony.
Podobnie jak "Hunky Dory", "Bal maturalny" bazuje na kliszach wykorzystywanych w kinie od dziesięcioleci. W przeciwieństwie jednak do brytyjskiej produkcji, która mimo wszystko zachowała lekkość i klimat nostalgii, tu króluje nuda i prymitywizm. Postaci są żenująco jednowymiarowe, a wartości wychowawcze przyćmiły zdrowy rozsądek twórców.
W tym wszystkim jedyną ciekawostką jest problem afirmacji życia w pojedynkę. Z jednej strony twórcy chcieli pokazać, że bycie samemu nie jest złe, a czasem lepsze jest niż godzić się na związek z zakłamany i zadowolonym z siebie tchórzem. Z drugiej strony znalezienie drugiej połówki pokazane jest jako nadrzędny sens życia. Twórcy nie byli w stanie wyjść z tego labiryntu, czego rezultatem jest motywacyjny groch z kapustą.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz