Behind the Candelabra (2013)
No tak. Okazało się jednak, że "Magic Mike" było wypadkiem przy pracy, który już się pewnie nie powtórzy. A szkoda. Bo to był naprawdę dobry kawał filmowej roboty. Tego samego nie da się powiedzieć o "Behind the Candelabra".
Jako filmowa opowieść, jest to rzecz nieznośnie bezbarwna. Ale czego innego można się było spodziewać po scenariuszu, którego autorem jest Richard LaGravenese? Jest to biograficzny standard, który nawet nie udaje, że chce odsłonić przed nami tajemnicę osobowości, jaką był Liberace. Twórcy zachowują się tak, jakby cały ten blichtr i świecidełka jakimi Liberace mamił publiczność i ich oślepiła. Są bezkrytyczni w wykorzystywaniu stereotypowych rozwiązań fabularnych, a historyczne wydarzenia nie filtrują przez pytania o powody i motywacje.
W ten sposób z biografii Liberace i jego kochanka, rzecz staje się rewią kostiumów i błyszczących makijaży. To rzeczywiście robi wrażenie. Bogactwo zaplecza scenograficzno-kostiumowego zdecydowanie przewyższa większość telewizyjnych produkcji. Ale Soderbergh mógł się bardziej postarać, by tchnąć życie w bohaterów.
Za to Michael Douglas jest rewelacyjny. Jak dotąd jedna z ważniejszych aktorskich kreacji w Stanach tego roku. Bardzo spodobała mi się też rola Roba Lowe'a. Jest najzabawniejszym elementem obrazu.
Ocena: 5
Jako filmowa opowieść, jest to rzecz nieznośnie bezbarwna. Ale czego innego można się było spodziewać po scenariuszu, którego autorem jest Richard LaGravenese? Jest to biograficzny standard, który nawet nie udaje, że chce odsłonić przed nami tajemnicę osobowości, jaką był Liberace. Twórcy zachowują się tak, jakby cały ten blichtr i świecidełka jakimi Liberace mamił publiczność i ich oślepiła. Są bezkrytyczni w wykorzystywaniu stereotypowych rozwiązań fabularnych, a historyczne wydarzenia nie filtrują przez pytania o powody i motywacje.
W ten sposób z biografii Liberace i jego kochanka, rzecz staje się rewią kostiumów i błyszczących makijaży. To rzeczywiście robi wrażenie. Bogactwo zaplecza scenograficzno-kostiumowego zdecydowanie przewyższa większość telewizyjnych produkcji. Ale Soderbergh mógł się bardziej postarać, by tchnąć życie w bohaterów.
Za to Michael Douglas jest rewelacyjny. Jak dotąd jedna z ważniejszych aktorskich kreacji w Stanach tego roku. Bardzo spodobała mi się też rola Roba Lowe'a. Jest najzabawniejszym elementem obrazu.
Ocena: 5
Zgadzam się z Tobą w 100%, Film średni, bezbarwny jeśli chodzi o emocje, kompletnie płaski, często nudnawy. Jedyny jasny punkt to jak wspominasz - Douglas i Lowe - ten jego odlot w trakcie operacji. Masz rację, Magic Mike - zdecydowanie lepszy, choć z wielkim dystansem do niego podchodziłam. A tu miałam chyba zbyt duże oczekiwania, no bo w końcu - Liberace, i sie zawiodłam.
OdpowiedzUsuńbabka filmowa
Fajnie, że spodobał Ci się Lowe. Mam wrażenie, że nie był on doceniany ani zauważany przez widzów. Dobrze wiedzieć, że wrażenie jest błędne.
Usuń