Heli (2013)
Jeden trup i jedno zmaltretowane ciało. Tak zaczyna swoją najnowszą opowieść Amat Escalante. To jedna z mocniejszych i bardziej wyrazistych scen. Escalante z minimalizmu uczynił show. Bawi się obrazami, tempem narracji balansując między rzeczywistością a fikcją. Ale fabuła jest mało zabawna. To świat ponury, który w Polsce znajdzie zapewne wielu fanów, bo też Meksyk w "Helim" jest bliski naszej kinowej stylistyce pławiącej się w ponuractwie.
Escalante jednak lepiej sobie radzi z prezentacją tego świata. To, co go tym razem gubi, to chęć stworzenia przypowieści uniwersalnej, obejmujące całe spektrum nieszczęść. Może przy innej konstrukcji filmu idea ta by się sprawdziła. W tym przypadku niestety tak się nie stało. Pod koniec staje się niezamierzenie śmieszny.
Ocena: 6
Escalante jednak lepiej sobie radzi z prezentacją tego świata. To, co go tym razem gubi, to chęć stworzenia przypowieści uniwersalnej, obejmujące całe spektrum nieszczęść. Może przy innej konstrukcji filmu idea ta by się sprawdziła. W tym przypadku niestety tak się nie stało. Pod koniec staje się niezamierzenie śmieszny.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz