La Vénus à la fourrure (2013)

Uwielbiam takie niespodzianki! Roman Polański, który jeszcze parę lat temu wydał mi się zdziadziałym reżyserem odcinającym kupony od sławy, której dorobił się dekady wcześniej, nagle objawia się jako odważny eksperymentator. "Wenus w futrze" to kino minimalistyczne, gdzie liczy się przede wszystkim słowo, aktor i to, co z połączenia tych dwóch elementów może powstać. Polański okazał się prawdziwym filmowym alchemikiem. Jego dziełu jest tak blisko złota, jak to jest tylko możliwe.

Kocham filmy, które egzystują jednocześnie na wielu płaszczyznach istnienia, w których granice pomiędzy poszczególnymi warstwami są płynne, łatwe do przekroczenia. Spotkanie na deskach teatralnych, starcie reżysera i aktorki, jawi się jako skomplikowany taniec woli, inteligencji, pragnień. Polański dokonuje głębokiej analizy tego, czym jest talent, proces tworzenia działa i jego odbioru. Mówi o emocjach, myślach, czynach i nieuchwytnym boskim pierwiastku. Rozkłada na czynniki pierwsze strukturę narracji, po czym łączy je w zupełnie nową konstrukcję.

Mathieu Amalric i Emmanuelle Seigner są niesamowici. Do perfekcji wykorzystali szansę, jaką dali im David Ives autor sztuki, na której powstał filmu, jak i sam Polański.  W czasach, kiedy kino coraz bardziej kierowane jest do widzów niedojrzałych, cierpiących na ADHD i przez to potrzebujących ciągłej stymulacji, Polański tworzy obraz dojrzały, inteligentny, a jednocześnie stanowiący konkurencję dla niejednej masowej komedii. Niesamowite, jak daleko odszedł od katastrofy, jaką był "Autor widmo".

Ocena: 9

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)