La Vie d'Adèle. Chapitre 1 et 2 (2013)
W końcu dokładnie zobaczyłem, jak wygląda lesbijski seks. To chyba największa wartość tego filmu, przynajmniej dla mnie. Muszę przyznać, że zaimponowała mi pomysłowość bohaterek, która jest widoczna nawet w tak naturalistycznej sekwencji.
Jeśli mam być szczery, to nowy film Kechiche'a nie do końca przypadł mi do gustu. Mam mieszane uczucia co do wojerystycznej intensywności narracji. Kechiche jest niczym niewidzialny archiwista, który towarzyszy bohaterce we wszystkich sytuacjach życiowych. Nie ocenia, nie interpretuje, po prostu patrzy, licząc, że samo to odkryje przed nim jakąś tajemnicę istnienia. Ale w ten sposób jego podglądactwo jest pozbawione usprawiedliwienia. Film sprawia przez to wrażenie inwazji w życie prywatne, inwazji bezwzględnej i totalnej, zrealizowanej tylko dla zaspokojenia bliżej niesprecyzowanej ciekawości.
Zresztą Kechiche wcale nie jest tak obiektywny, jak chciałby, żebyśmy wierzyli. Owszem, kiedy historia już trwa, pozostaje chłodnym obserwatorem, ale dobór bohaterek nie jest przypadkowy. Adèle i Emma pochodzą z bardzo różnych środowisk (najlepiej widać to w scenach obiadów). I starcie tych odmiennych mentalności jest bardzo na rękę reżyserowi, który lubi poruszać tematy społeczne.
Ocena: 6
Jeśli mam być szczery, to nowy film Kechiche'a nie do końca przypadł mi do gustu. Mam mieszane uczucia co do wojerystycznej intensywności narracji. Kechiche jest niczym niewidzialny archiwista, który towarzyszy bohaterce we wszystkich sytuacjach życiowych. Nie ocenia, nie interpretuje, po prostu patrzy, licząc, że samo to odkryje przed nim jakąś tajemnicę istnienia. Ale w ten sposób jego podglądactwo jest pozbawione usprawiedliwienia. Film sprawia przez to wrażenie inwazji w życie prywatne, inwazji bezwzględnej i totalnej, zrealizowanej tylko dla zaspokojenia bliżej niesprecyzowanej ciekawości.
Zresztą Kechiche wcale nie jest tak obiektywny, jak chciałby, żebyśmy wierzyli. Owszem, kiedy historia już trwa, pozostaje chłodnym obserwatorem, ale dobór bohaterek nie jest przypadkowy. Adèle i Emma pochodzą z bardzo różnych środowisk (najlepiej widać to w scenach obiadów). I starcie tych odmiennych mentalności jest bardzo na rękę reżyserowi, który lubi poruszać tematy społeczne.
(Jeremie Laheurte) |
Oczywiście Kechiche nie jest pierwszym lepszym filmowcem i jego manipulacja jest o wiele wyższych lotów niż chociażby twórcy "Fruitvale Station". Niemniej jednak czułem się niezbyt komfortowo ze świadomością, że całość nie jest tak szczera, jak jest prezentowana.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz