Miele (2013)

Dobrze jest, kiedy reżyser stara się myśleć obrazami. Nie może jednak przy tym zapominać o fabule Tej lekcji najwyraźniej nie przyswoiła sobie reżyserka "Miele". A może naprawdę chciała nakręcić pretensjonalny film o miłości?


Miele, czyli miód, to ksywa pod którą ukrywa się główna bohaterka, kiedy pracuje w eutanazyjnym podziemiu. Do tej pory udawało jej się żyć ze spokojnym sumieniem, bo przekonała siebie, że ludzie byli śmiertelnie chorzy i w ten sposób im pomagała. Kiedy jednak kolejny klient okaże się zwyczajnym samobójcą, coś w niej pęknie. We mnie też coś pękło, kiedy musiałem cierpieć katusze idiotycznej fabuły. Nie ma nic gorszego jak naiwność próbująca udawać, że jest mądrością. Reżyserka prowadzi wykład etyczny, w którym pada tylko jedno mądre zdanie. Otóż kiedy samobójca pyta się, jaka jest różnica między nim, a ludźmi, którym Miele pomaga odejść, ta odpowiada po prostu: oni chcą żyć, ale nie mogą.

Jednak filmu zupełnie nie skreślam, ponieważ znalazło się w nim kilka naprawdę przepięknych ujęć. Widać, że reżyserka bardzo świadomie wykorzystuje obraz. Szkoda, że nararcyjnie nie jest równie dobra.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

After Earth (2013)

Hvítur, hvítur dagur (2019)

The Sun Is Also a Star (2019)

Les dues vides d'Andrés Rabadán (2008)