Shotgun Stories (2007)

UWAGA SPOILERY

Dobrze jest zacząć od nowa. Spróbować ułożyć sobie życie, wyjść na prostą. Ale czynić to odwracając się plecami do tego, co uczyniło się wcześniej, poddając się i nie próbować naprawić błędy, jest naiwnością. Jej konsekwencje mogą nie dotknąć nas osobiście. Niemniej jednak przed tragedią nie da się uciec.


Debiut Jeffa Nicholsa to opowieść o staromodnej waśni rodzinnej. Z jednej strony są Son, Kid i Boy. Z drugiej Cleaman, Mark, Stephen i John. Wszyscy noszą nazwisko Hayes. Jednak pierwsza trójka pochodzi z czasów, kiedy ojciec był pijakiem i niszczył wszystkich wokół siebie. Druga czwórka pochodzi z czasów nawrócenia, kiedy wyszedł na prostą. Dopóki żył, obie rodziny ignorowały się. Na jego pogrzebie Son powiedział kilka gorzkich słów, doszło do rękoczynów. I jak kamyk może wywołać lawinę, tak to jedno wydarzenie doprowadziło do serii straszliwych konsekwencji.

"Shotgun Stories" jest bardzo ponurym filmem, ponieważ Nichols wyraźnie pokazuje, że świadomość tego, co się dzieje przed niczym nie broni. Son doskonale wie, jak został wychowany. Wyrzuci to nawet matce. A jednak nie potrafi przerwać błędnego koła przemocy. Wiedzę wykorzystuje jedynie do fałszywego usprawiedliwiania siebie. Bo skoro wie, jakim uwarunkowaniom podlega, decyzja jest jego i tylko jego i nie może zwalać winy na innych.

Koło przerwie za to jego brat. Ale czyn, który jest przecież niezwykle heroiczny – nie ma nic bardziej odważnego, niż odrzucić głupie zasady i po prostu żyć dla siebie i swoich rodzin – to w tym filmie ma posmak porażki. Decyzja Boya pozostaje decyzją ambiwalentną. I choć ostatnie sceny sugerują sielankę. W rzeczywistości nikt nie może zagwarantować, co stanie się za lat kilkadziesiąt. Czy na pogrzebie Sona jego syn Carter nie wda się w bójkę z którymś z synów Stephena lub Cleaman, w ten sposób zaczynając kolejną rundę rodzinnej waśni.

Film ma też jedną z najbardziej szatańskich postaci, jakie widziałem w ostatnich latach w kinie. Diabeł zawsze jest demonizowany, jakby w ten sposób człowiek próbował usprawiedliwić się, że nie ma z nim żadnych szans. Jednak postać Shampoo wydaje się o wiele bardziej prawdziwa. Jest nikim, nikomu nie zagraża, ale wystarczy kilka ot tak rzuconych słów, by wbić się niczym rozżarzony pręt w samo centrum skazy na duszy.

Ocena: 7

Komentarze

  1. Pieknie i trafnie określiłeś, zauważyłeś, diaboliczność Shampoo. Ludzie tak łatwo obarczają winą za wszelkie zło diabła, zrzucając z siebie odpowiedzialność.
    Film mi się podobał. Matka choć wychowania synów w nienawiści do ojca, nie powinna być zawsze usprawiedliwieniem ich czynów. W końcu po to mamy rozum, żeby z niego czynić użytek i nie powtarzać błedów rodziców.
    Shampoo był diabłem, a ona diablicą.
    (babka filmowa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, co w filmie mi się bardzo spodobało, to praktyczny przykład ukazania różnicy między wyjaśnieniem a usprawiedliwieniem. Tak jak piszesz sposób wychowania trójki synów przez matkę wyjaśnia ich zachowanie, ale nie usprawiedliwia. Wszyscy trzej są poczytalni i odpowiadają za swoje czyny.

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)