A Late Quartet (2012)
Zazwyczaj śmierć kojarzona jest z bezruchem, zaś życie łączone jest z chaosem i zmiennością. W "Późnym kwartecie" jest odwrotnie. Tu życie jest niezmienną rutyną, której - nawet jeśli jest się jej świadomym - nie sposób przełamać. Dopiero konfrontacja z własną (lub cudzą) śmiertelnością wprowadza zamęt, niszczy to, co dotąd wydawało się trwałe, wymusza zmianę. Śmierć (choć tu przyjmująca łagodniejsze oblicze choroby Parkinsona) okazuje się niezbędna po to, byśmy mogli odkrywać kim jesteśmy, do czego jesteśmy zdolni, byśmy mogli dać się zranić, dać się ponieść pasji.
Ciekawy temat, który został okraszony fantastyczną obsadą. Ale to chyba za sprawą nazwisk miałem nadzieję na więcej. Dlatego też "Późny kwartet" trochę mnie rozczarował. Jest nieco zbyt mdły w warstwie narracyjnej. Najciekawiej wypada Hoffman, ale głównie dlatego, że jego postać wplątana jest w całkiem intrygującą sieć zależności. Trochę żal mi za to Poots, która po raz kolejny gra praktycznie tę samą postać.
Ocena: 6
)
Ciekawy temat, który został okraszony fantastyczną obsadą. Ale to chyba za sprawą nazwisk miałem nadzieję na więcej. Dlatego też "Późny kwartet" trochę mnie rozczarował. Jest nieco zbyt mdły w warstwie narracyjnej. Najciekawiej wypada Hoffman, ale głównie dlatego, że jego postać wplątana jest w całkiem intrygującą sieć zależności. Trochę żal mi za to Poots, która po raz kolejny gra praktycznie tę samą postać.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz