Locke (2013)

Film Stevena Knighta nosi tytuł "Locke", lecz równie dobrze (a może nawet bardziej) pasowałby tu "Bastard". Ponieważ jest to opowieść o bękarcim piętnie, które sprawi, że bohater próbując robić to co właściwe, postawi na szali cały dorobek swojego życia.


Ivan Locke miał wszystko: kochającą żonę, z którą jest od 15 lat, dwóch synów oraz pracę, w której przez 9 lat dorobił się doskonałej reputacji. Ale jest bękartem i nigdy się z tym faktem nie pogodził. Cień ojca wciąż kryje w mroku jego świat, nawet teraz, kiedy nie żyje, a Ivan Locke odniósł sukces. Ale ten sukces zbudowany jest na wątpliwych podstawach. Mają one udowodnić Ivanowi, kim NIE jest, a nie to, kim JEST. Dlatego też wystarczy jeden błąd, jedna chwila zapomnienia, by cała ta pieczołowicie wznoszona konstrukcja (nie przez przypadek Locke działa w branży budowniczej, konstruowanie budowli jest jego specjalnością zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym) zaczęła się chwiać w posadach. W filmie obserwujemy Ivana podczas półtoragodzinnej drogi do Londynu. Jedzie tam, by być przy narodzinach swojego dziecka. Bo tak wydaje mu się, że należy postąpić. Wierzy w to, ponieważ dziecko jest bękartem, jego matką nie jest żona Locke'a. Dziecko to jest więc znakiem, że jabłko nie pada daleko od jabłoni, a tak nie chce Ivan o sobie myśleć. Aby temu zaprzeczyć, stawia na szali szczęście własnej rodziny ale również karierę zawodową. Pędzi autostradą, czas spędza na rozmowach telefonicznych desperacko szukając sposobu, by niczego nie zawalić.

Podobnie jak przy "Pit Stop" tak i tu zostałem wprowadzony w błąd. Wśród cytatów recenzentów na plakacie widniej i ten z Vanity Fair o tym, jakoby "Locke" był "one of the most nail-biting thrillers of the year". To musi być zdanie wyrwane z kontekstu, nie wierzę, by ktokolwiek mógł świadomie określić "Locke'a" jako thriller, a już część o paznokciach to prawdziwy absurd. "Locke" nie jest żadnym thrillerem, lecz bardzo zwyczajnym dramatem obyczajowym. Jego cechą szczególną jest forma. Tom Hardy jest jedynym aktorem, którego widzimy na ekranie. Rzecz składa się bowiem z samych rozmów telefonicznych. I tyle. Nie ma w tym nic odkrywczego, nadzwyczajnego. Film ogląda się jednak całkiem przyjemnie, głównie za sprawą głosu Hardy'ego.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)