Mr. Peabody & Sherman (2014)
"Pan Peabody i Sherman" to familijne kino genderowe. Choć całkiem nieźle się maskujące. Bo przecież pies nie brzmi nawet w połowie tak groźnie jak ateistka, feministka czy gej. Niemniej jednak obrońcy moralności i konserwatywnych wartości rodzinnych nie powinni mieć raczej złudzeń co do wywrotowego przesłania filmu, w którym tradycyjnie uznane role zostały odwrócone, a prawo do bycia rodzica przysługuje wszystkim, nie tylko heteronormatywnej parze (a można jeszcze dorzucić kampanię nienawiści wobec małżeństwa – teksty o wypatroszeniu współmałżonka mogą nie tylko małej bohaterce wybić z głowy zamążpójście).
Szkoda, że ideologia to jedyna rzecz, która wyróżnia "Pana Peabody'ego i Shermana". Mimo usilnych starań twórców, film niestety nie robi zbyt dobrego wrażenia. Choć dlaczego tak się dzieje, trudno powiedzieć. Bo w końcu jest kolorowo, a przede wszystkim dynamicznie. Na ekranie króluje akcja i szalone przygody. A jednak wszystko to spływało po mnie jak woda po kaczce. Jedynie sekwencja staroegipska była w miarę zabawna, choć teksty o flakach i patroszeniu ludzi chyba nie jest przeznaczona dla najmłodszych widzów. Szwankuje też humor. Twórcy chcą być dowcipni, ale nie do końca im to wychodzi. Zabawnych tekstów jest może trzy, w porywach cztery. Na półtorej godziny to zdecydowanie za mało.
Za to pochwalić można twórców 3D. W "Panu Peabodym i Shermanie" powrócono do klasycznej formuły kina trójwymiarowego, czyli do bawienia widzów "wystającymi" z ekranu elementami. I to im wyszło całkiem dobrze.
Ocena: 5
Szkoda, że ideologia to jedyna rzecz, która wyróżnia "Pana Peabody'ego i Shermana". Mimo usilnych starań twórców, film niestety nie robi zbyt dobrego wrażenia. Choć dlaczego tak się dzieje, trudno powiedzieć. Bo w końcu jest kolorowo, a przede wszystkim dynamicznie. Na ekranie króluje akcja i szalone przygody. A jednak wszystko to spływało po mnie jak woda po kaczce. Jedynie sekwencja staroegipska była w miarę zabawna, choć teksty o flakach i patroszeniu ludzi chyba nie jest przeznaczona dla najmłodszych widzów. Szwankuje też humor. Twórcy chcą być dowcipni, ale nie do końca im to wychodzi. Zabawnych tekstów jest może trzy, w porywach cztery. Na półtorej godziny to zdecydowanie za mało.
Za to pochwalić można twórców 3D. W "Panu Peabodym i Shermanie" powrócono do klasycznej formuły kina trójwymiarowego, czyli do bawienia widzów "wystającymi" z ekranu elementami. I to im wyszło całkiem dobrze.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz