Poziţia copilului (2013)

Dzieci. Mają być źródłem dumy, dowodem na spełnienie się rodziców jako ludzi. Zamiast tego są źródłem cierpienia, bólu, rozczarowań, wyrzutów sumienia, powodem do kwestionowania wartości rodziców jako ludzi. Niektóre dzieci wywołują ten ból swoją przedwczesną śmiercią. Inne śmiercią symboliczną.


"Pozycja dziecka" to opowieść o żałobie. Tej czasowej i tej permanentnej. Główna bohaterka jest kobietą sukcesu. Ma wszystko, poza jednym – dobrym kontaktem z synem. I to sprawia, że cierpi. Ale dopiero w konfrontacji z rodziną, która może cierpieć otwarcie, bo ich nastoletni syn zginął w wypadku samochodowym, okazuje się, że desperacko próbując nawiązać kontakt z synem, tak naprawdę przeżywa żałobę. Jej dziecko zmarło, kiedy odrzuciło jej troskę, miłość, zaangażowanie. Ale co dokładnie opłakuje kobieta? Tego możemy się tylko domyślać.

Rumuński film pokazuje bowiem świat toksycznych relacji. Choć słowo "toksyczne" nie jest tu do końca na miejscu. Sugeruje bowiem wypaczenie normy. Tymczasem u Netzera żadna więź nie jest "normalna", "czysta", wszystko jest podszyte emocjami, które wydają się co najmniej dwuznaczne, jeśli nie wprost dziwne i niepokojące. Dotyczy to nie tylko więzi głównej bohaterki z jej synem (scena masowania pleców ma wyraźnie erotyczny charakter), ale też jej relacji z mężem (kiedy nazywa go "miękkim"), relacji syna z jego partnerką (opowieść o nie-staraniach się o dziecko), relacji kobiety z policją, świadkami. Nawet scena, w której kobieta spotyka się z rodziną zmarłego chłopca, jest nie do końca jasna. Jej łzy są szczere, ale to wcale nie znaczy, że jest to cała prawda. Czy mimo wszystko nie kryje się za tym pewne wyrachowanie, postępowanie zgodne z makiawelicznym credo "cel uświęca środki"?

Kiedy tak piszę o tym filmie, wydaje mi się, że "Pozycja dziecka" jest świetnym, inteligentnym portretem ludzkiej niejednoznaczność, gdzie wzajemnie wykluczające się aspekty tej samej relacji są normą codziennej egzystencji. A jednak, kiedy oglądałem film Netzera, nie zrobił na mnie aż tak wielkie wrażenia. Za mocno wpisuje się w nurt rumuńskiego kina obecnego na światowych festiwalach, za bardzo wtapia się w podobne produkcje, które miałem okazję zobaczyć wcześniej. Dlatego też ostrze prezentowanych obserwacji wydaje mi się już nieco stępione. Jestem chyba już uodporniony i Rumuni nie robią na mnie takiego wrażenia, co jeszcze parę lat temu.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)