Silver Tongues (2011)

Lubię kino, które nie próbuje wszystkiego wyjaśniać, które pokazuje jakiś wycinek rzeczywistości, bez osadzania go w szerszym kontekście. I zapewne dlatego "Złotouści" przypadli mi do gustu. Para głównych bohaterów to wielka niewiadoma. Kim są? Co ich łączy ze sobą? Co ich pcha, by wciąż na nowo definiować siebie? Oto są pytania, na które nie znajdziemy w tym filmie odpowiedzi. Czasami rzucone zostaną jakieś aluzje, dzięki którym poznamy możliwe tropy rozwiązania zagadki, ale do końca nie będziemy ich pewni. Bo choćby ostatnia scena. Sugeruje ona, że Gerry i Joan prowadzą bardzo typową, szarą egzystencję. Odgrywanie ról może więc być dla nich formą odreagowania więzienia, w jakim znajdują się na co dzień. Ale to wyjaśnia tylko fakt, dlaczego przed innymi ludźmi grają. A co, kiedy są sami? W co wtedy grają? Czy łącząca ich seksualna więź o charakterze sadomasochistycznym jest autentyczna, czy tylko kolejną grą?


Niestety reżyser nie do końca wykorzystał potencjał tkwiący w filmie. Najbardziej rzuca się to w oczy w najlepszej z sekwencji, w kościele. Para bohaterów świetnie demaskuje płytkość relacji wiążących pastorkę z jej kongregacją, łatwość, z jaką ludzie zmieniają swoje opinie. W tym momencie pomyślałem, że "Złotouści" mogą być fantastycznym filmem o człowieku. Ale gdzieś to się rozmywa. Całość jest niestety trochę zbyt teatralna. Możliwości ekranu nie zostają w pełni wykorzystane. Mimo więc fascynujących bohaterów i niektórych scen, rzecz pozostawiła mnie w poczuciu niedosytu.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)