Svećenikova djeca (2013)
Naiwność – czasem patrzy się na nią z pobłażaniem, czasem można ją wyśmiewać, lecz w gruncie rzeczy nie jest uważana za coś groźnego czy szkodliwego. Tymczasem potrafi być siłą o niezwykłym potencjale destrukcyjnym. Najlepiej udowadnia to "Ojciec Szpiler".
Oto na pewną chorwacką wyspę przybywa nowy ksiądz. Zrozpaczony ujemnym przyrostem naturalnym w swojej parafii, postanawia coś z tym zrobić. Pomysł ma bardzo prosty i początkowo skuteczny: przy pomocy kioskarza i aptekarza sabotuje antykoncepcyjne poczynania parafian. W swoim postępowaniu kieruje się naiwnością i prostotą, brakiem zrozumienia głębszych konsekwencji każdego czynu. Wkrótce jednak życie zacznie go leczyć z naiwności, kiedy działania poczęciowego triumwiratu zaczną przynosić zupełnie niespodziewane rezultaty. A mimo to prawie do samego końca główny bohater pozostanie ślepy na zło, jakie czynione jest niemalże na jego oczach.
"Ojciec Szpiler" zrealizowany jest w komediowej konwencji. I rzeczywiście ma nawet całkiem sporo zabawnych scen. Jednak tak naprawdę kryje się za tym bardzo gorzki obraz świata i niezwykle ostra krytyka bezrefleksyjnej religijności. Dostaje się tu po równo i wiernym i duchownym. Twórcy piętnują powierzchowność religijną opartą na pustym rytualne oraz wybiórczą ślepotę i tolerowanie podwójnych standardów. Moherowcy mogą się więc poczuć dotknięci.
Ocena: 6
Oto na pewną chorwacką wyspę przybywa nowy ksiądz. Zrozpaczony ujemnym przyrostem naturalnym w swojej parafii, postanawia coś z tym zrobić. Pomysł ma bardzo prosty i początkowo skuteczny: przy pomocy kioskarza i aptekarza sabotuje antykoncepcyjne poczynania parafian. W swoim postępowaniu kieruje się naiwnością i prostotą, brakiem zrozumienia głębszych konsekwencji każdego czynu. Wkrótce jednak życie zacznie go leczyć z naiwności, kiedy działania poczęciowego triumwiratu zaczną przynosić zupełnie niespodziewane rezultaty. A mimo to prawie do samego końca główny bohater pozostanie ślepy na zło, jakie czynione jest niemalże na jego oczach.
"Ojciec Szpiler" zrealizowany jest w komediowej konwencji. I rzeczywiście ma nawet całkiem sporo zabawnych scen. Jednak tak naprawdę kryje się za tym bardzo gorzki obraz świata i niezwykle ostra krytyka bezrefleksyjnej religijności. Dostaje się tu po równo i wiernym i duchownym. Twórcy piętnują powierzchowność religijną opartą na pustym rytualne oraz wybiórczą ślepotę i tolerowanie podwójnych standardów. Moherowcy mogą się więc poczuć dotknięci.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz