Albatross (2011)

Nie, nie i jeszcze raz nie. Szczerze mówiąc, to wolę już oglądać filmy ewidentnie złe. Przynajmniej te budzą we mnie jakieś emocje. Tymczasem "Albatros" jest powtórką z rozrywki tak nijaką, że już teraz, piszące te słowa ledwie naście godzin po obejrzeniu filmu, niewiele z niego pamiętam.




Mam już serdecznie dość tych wszystkich pseudokomediowych opowieści o ekscentrykach, którzy są nimi przez dramaty i ból jaki skrywają w głębi duszy, o cichym potencjale, który zaczyna być odsłaniany, kiedy Obcy rozsadza toksyczną i duszną atmosferę rutyny, o końcu, który staje się początkiem, bramą możliwości. Wszystkie postaci "Albatrosa" są tak dokładnie wycięte z szablonu niezależnej opowieści o dorastaniu, że po prostu słabo mi się robiło. Ekstrawertywna Emelia przyprawiała mnie o irytację (i tej jej wszystkie jakże sprytne odzywki!), a introwertywna Beth o mdłości. Rodzice Beth byli tak bardzo przewidywalni, że mógłbym wyjść z domu, wrócić i byłbym w stanie wyrecytować ich rozmowy, jakbym je obejrzał.

A najgorsze jest to, że całość nie jest tak źle zrobiona, że 10 lat temu (mając kilka tysięcy mniej obejrzanych filmów na koncie) uznałby "Albatrosa" za całkiem sympatyczne dzieło.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)