Chaser (2013)

Kluczem dla tego filmu jest myśl, że destrukcja może być aktem twórczym. I choć ogólnie z tym stwierdzeniem się zgadzam, to akurat "Chaser" niezbyt udanie pokazuje jej zastosowanie w praktyce. I to właśnie ta ambiwalencja – chyba nie do końca zgodna z intencjami reżysera – najbardziej mi się w filmie spodobała.




Zach należy do ludzi, którzy w celu złagodzenia egzystencjalnego bólu muszą wystawiać się na fizyczne cierpienie. Wybrał do tego dość oryginalną metodę. Zamiast się ciąć, jak "normalny" człowiek, on wybrał seks bez zabezpieczeń. Jednak seks nie ma dla niego zbyt wiele wspólnego popędem płciowym, pociągiem czy emocjami. Jest raczej rytuałem, oczyszczającą desakracją, aktem zniszczenia, którego rezultat nie jest pewny lub jest odroczony w czasie.

Koniec filmu sugeruje możliwość happy-endu i ma stanowić wsparcie idei, że destrukcja prowadzi do aktu stworzenia. Tyle że w tym przypadku związek przyczynowo-skutkowy jest bardzo wątły. Owszem Zach nie spotkałby Iana, gdyby nie wybrał się na barebackową imprezkę. Z drugiej strony nie przekonuje mnie myśl, że to właśnie seks bez zabezpieczenia sprawił, że Ian zwrócił na niego uwagę. Reżyser dokonał tu zbyt karkołomnego skrótu myślowego, przez co poczułem się nieudolnie manipulowany.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)