The Houseboy (2007)

SPOILERY

Chyba nie jestem teraz w zbyt bożonarodzeniowym nastroju. Co może być zrozumiałe zważywszy na to, że mamy lipiec. Niemniej jednak optymistyczne zakończenia "The Houseboy" zemdliło mnie skuteczniej od zbyt dużej porcji kutii.




Obraz zaczyna się obiecująco. Oto jest Ricky, młody chłopak, który podsłuchuje rozmowę swoich kochanków o tym, że już wkrótce zostanie wymieniony na nowszy model. Na to nakłada się niedawna reakcja matki, która odrzuciła go po tym, jak wymusiła na nim wyznanie, że jest gejem. Nic więc dziwnego, że Ricky'ego dopadła świąteczna depresja. Przymierza się do popełnienia samobójstwa, a w ramach przygotowań oddaje się różnym deprawacyjnym praktykom. Przy okazji odkrywa, że nawet na progu śmierci jego akceptacja zachowań destrukcyjnych ma pewne granice.

To, co w tym filmie spodobało mi się najbardziej, to pokazanie, że depresja i skłonności samobójcze nie mają kwantyfikatora. Nie można powiedzieć, że ktoś ma lepsze lub gorsze powody do zabicia się. Gdyby tak było, Ricky nie byłby nawet w pierwszej piątce bohaterów tego filmu, którzy bardziej zasługują na udane samobójstwo. Ale pragnienie zabicia się, własnej destrukcji jest osobistym doświadczeniem, a przez to niemożliwym do ustawienia na obiektywnej skali. Kiedy jednak reżyserowi pozostało w tym wywodzie postawić kropkę nad "i", wycofał się i zamiast zabić bohatera on uległ nastrojowi chwili i dał widzom naiwną bajeczkę o tym, że skłonności samobójcze bardzo łatwo wyeliminować, wystarczy słodka twarz, trochę uwagi i wyczucie chwili. Niestety życie uczy, że takie bajki nie mają racji bytu. I dlatego odrzuciła mnie ta końcówka. Gdyby całość była bardziej "bajkowa", może łatwiej byłoby mi przyszło zaakceptować finał.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)