The Purge: Anarchy (2014)
Cóż za niewiarygodne marnotrawstwo pomysłów! W "Nocy oczyszczenia: Anarchii" jest materiał na co najmniej trzy świetne filmy. Z niewiadomych dla mnie powodów twórcy postanowili je wszystkie wcisnąć w jedną fabułę. Rezultat był łatwy do przewidzenia: skończyło się na zapowiedziach i nadziejach, lecz mało z tego zostało urzeczywistnione. To tak, jakby ktoś dla nalania szklanki wody, wysadził w powietrze Zaporę Trzech Przełomów. I choć jest to rzecz lepsza od jedynki, to wciąż pozostaje spore poczucie niedosytu.
A mogło być tak wspaniale. Pomysł z Nocą Oczyszczenia jest tak genialny w swej prostocie, że powinien być istnym samograjem. Ale już pierwsza część pokazała, że w tym przypadku na pomyśle się kończy, z realizacją jest znacznie gorzej. W "Anarchii" udało się kilka rzeczy poprawić, ale przez nadmiar dobra całość wciąż szwankuje. Na film składają się trzy dość różne historie, z których każda spokojnie mogłaby być podstawą doskonałej fabuły.
Pierwsza to opowieść o ojcu-mścicielu, który wyrusza w miasto, by zasiekać mordercę syna. To takie "Życzenie śmierci" tyle że w Noc Oczyszczenia. Niestety w filmie pozostał z tego w zasadzie sam charakter bohatera plus może dwie sceny, jak rozprawia się z tymi, co stają mu na przeszkodzie.
Druga to opowieść o zepsutych bogaczach, którzy wykorzystują Noc Oczyszczenia dla zaspokojenia swoich perwersyjnych potrzeb. To współczesna wersja opowieści o wojnie klasowej, która mogła stać się znakomitym thrillerem antysystemowym. Z braku czasu została w filmie jedna scena i sporo propagandowych przemów.
Trzecia to opowieść o dwulicowości władz, które – wbrew temu, co jest powszechnie głoszone – na czas Nocy Oczyszczenia wcale nie pozostają obojętne. To mogła być zakrapiana ostrą dawką cynizmu antyutopia w stylu "1984". Niestety w "Anarchii" sprowadzono ten pomysł do dekoracji w formie przeszkód, jakie rzucane są na drodze bohaterów.
Z tego całego chaosu wyłania się jeden pozytyw – Frank Grillo. Po obejrzeniu "Nocy oczyszczenia 2" żałuję, że nie jest bardziej popularnym aktorem. Naprawdę ma warunki, by być twardzielem o złotym sercu.
Ocena: 4
A mogło być tak wspaniale. Pomysł z Nocą Oczyszczenia jest tak genialny w swej prostocie, że powinien być istnym samograjem. Ale już pierwsza część pokazała, że w tym przypadku na pomyśle się kończy, z realizacją jest znacznie gorzej. W "Anarchii" udało się kilka rzeczy poprawić, ale przez nadmiar dobra całość wciąż szwankuje. Na film składają się trzy dość różne historie, z których każda spokojnie mogłaby być podstawą doskonałej fabuły.
Pierwsza to opowieść o ojcu-mścicielu, który wyrusza w miasto, by zasiekać mordercę syna. To takie "Życzenie śmierci" tyle że w Noc Oczyszczenia. Niestety w filmie pozostał z tego w zasadzie sam charakter bohatera plus może dwie sceny, jak rozprawia się z tymi, co stają mu na przeszkodzie.
Druga to opowieść o zepsutych bogaczach, którzy wykorzystują Noc Oczyszczenia dla zaspokojenia swoich perwersyjnych potrzeb. To współczesna wersja opowieści o wojnie klasowej, która mogła stać się znakomitym thrillerem antysystemowym. Z braku czasu została w filmie jedna scena i sporo propagandowych przemów.
Trzecia to opowieść o dwulicowości władz, które – wbrew temu, co jest powszechnie głoszone – na czas Nocy Oczyszczenia wcale nie pozostają obojętne. To mogła być zakrapiana ostrą dawką cynizmu antyutopia w stylu "1984". Niestety w "Anarchii" sprowadzono ten pomysł do dekoracji w formie przeszkód, jakie rzucane są na drodze bohaterów.
Z tego całego chaosu wyłania się jeden pozytyw – Frank Grillo. Po obejrzeniu "Nocy oczyszczenia 2" żałuję, że nie jest bardziej popularnym aktorem. Naprawdę ma warunki, by być twardzielem o złotym sercu.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz