Kuma (2012)

Pierwsze pół godziny "Kumy" zachwyciło mnie ponad wszelkie wyobrażenie. Oto wkroczyłem do świata, który światopoglądowo jest mi kompletnie obcy, w którym sam bym się nie odnalazł. Och, oczywiście racjonalnie mogę go wyjaśnić i zrozumieć. Widzę nawet zalety takiego a nie innego zachowania. Jednak na poziomie głębszym, emocjonalnym, to, co widziałem, budziło mój przeogromny opór. Większość ludzi skonfrontowana z czymś tak obcym, że wręcz odstręczającym reaguje agresją. Tymczasem mnie właśnie to się najbardziej spodobało. Dzięki "Kumie" dostałem okazję spojrzenia na świat z innej perspektywy. Co istotniejsze, film Umuta Daga nie jest wyraźnie ideologicznie skrzywiony. On nie piętnuje pewnych postaw, nie krytykuje bohaterów. Jego narracja jest niejednoznaczna. "Kuma" pokazuje, że świat nie jest czarno-biały.




Potem jednak robi się bardziej konwencjonalnie. Narracja schodzi na typowe wody fabularne. Obawy matki o los rodziny po jej śmierci, lęk syna przed odkryciem przez świat prawdy o jego orientacji seksualnej, pragnienie matczynej miłości, marzenia o znalezieniu tego jedynego. To są tematy, które łatwo zrozumieć i które w kinie mielone były na wszystkie możliwe sposoby. W kontekście tych dylematów, postawy bohaterów (a raczej bohaterek) są znacznie łatwiejsze do zrozumienia i nie aż tak obce, jak się początkowo wydawało.

Film do końca jednak pozostaje niejednoznaczny, co stanowi ostatecznie o jego sukcesie. Postać matki jest fascynująca. Z jednej strony wykorzystuje patriarchalny system tradycyjnej tureckiej kultury przeciwko niemu samemu. Ona nie jest tu słabą istotą stłamszoną przez mężczyzn, choć przecież jest kobietą i to osłabioną chorobą nowotworową. Nie, wykorzystując kruczki systemu, kontroluje całe otoczenie i realizuje wyrafinowany plan. Z drugiej strony takie postępowanie utwierdza tylko system, którego jest mimo wszystko więźniem. Ona nie wychodzi poza jego ramy, a zatem nadaje mu byt i uzasadnienie. I choć znalazła na system sposób, to jej córki już niekoniecznie i będą przez to cierpieć. Z jednej strony jej postępowaniem rządzi miłość i lojalność wobec rodzin. Z drugiej strony jest egoistyczną terrorystką, ponieważ i miłość i rodzina muszą funkcjonować na jej warunkach. Jeśli syn lub córka mają odmienne zdanie, tym gorzej dla nich, bo to oni zostaną zmuszeni do kapitulacji. Bohaterka jest więc zarazem dobrodziejką i niszczycielką.

Te same cechy można znaleźć również w drugiej bohaterce filmu, młodziutkiej Ayse. Kobieta wydaje się potulną owieczką, ale są takie chwile, gdy pokazuje twardy kręgosłup. Być może za 30 lat będzie podobna do starszej bohaterki. W końcu nie wiemy, ile tamta kobieta poświęciła, by zdobyć pełną kontrolę nad tym niewielkim fragmentem wszechświata. Jest w tym filmie jedna scena, która sugeruje, że cena była naprawdę wysoka, że była nią jej własna natura, jej skłonności, które musiała wyrugować, by przetrwać. I przetrwała, i zyskała życie, i miłość (nawet jeśli nie w tej wersji, o jakiej marzyła za młodu). I kiedy kończy się "Kuma", wydaje się, że Ayse kroczy już pewnie po tą samą drogą.

Ocena: 7

Komentarze

  1. Najczęściej patrzymy na świat z perspektywy "własnej" cywilizacji. Wystarczy jednak wyjechać gdzieś daleko, a widzimy, jak bardzo ludzie różnią się od siebie. Kulturą, cywilizacją, wartościami, poglądem na świat. To co dla kogoś ma wielkie pozytywne znaczenie, dla mnie może być odrażające. I na odwrót. Poznawanie innych kultur, może być receptą na większą tolerancję. Film, jak gdzieś znajdę, chętnie obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Poznawanie innych kultur, może być receptą na większą tolerancję" - też tak kiedyś myślałem, później obejrzałem program Cejrowskiego i zwątpiłem

      Usuń
    2. Oj tak. Po Cejrowskim, nie masz, nie masz nadziei :):):)

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)