Alléluia (2014)
Ci, którzy kojarzą Fabrice'a Du Welza z "Kalwarii", mogą przeżyć szok. "Alleluja" to kino zupełnie innego rodzaju. Choć jest w nim kilka makabrycznych momentów, a tematyka dotyka mrocznych ludzkich popędów, to jednak tym razem mamy do czynienia z dramatem psychologicznym, opowieścią o dwojgu ludzi, którzy są zbyt do siebie podobni, by wyszło to im na dobre.
"Alleluja" inspirowana jest prawdziwą historią, ale Du Welz wykorzystał ją dla własnych celów. Jego film jest opowieścią o grozie spełnionych życzeń i koszmarze, jakim jest niemożliwość opanowania własnej natury. Michel jest oszustem. Podrywa starsze, samotne kobiety i wyciąga z nich kasę. Za każdym razem odprawia rytuał, w którym prosi duchy o spełnienie jego życzenia. Powinien był bardziej precyzyjnie wyrażać w nim swoją wolę. Bo Gloria, jedna z jego ofiar, naprawdę uległa jego woli. Przez to nie może się od niej uwolnić. Gloria początkowo twierdzi, że nie przeszkadza jej to, że będzie dalej uwodził inne kobiety. Ale deklaracje te nie mają pokrycia w rzeczywistości.
Du Welz pokazuje, że w wojnie serca z rozumem zwycięzca jest zawsze ten sam. Możemy racjonalizować, przekonywać siebie, składać deklaracje, ale tego, kim jesteśmy nie zmienimy. Dlatego też Gloria co raz wybucha, choć twierdzi, że tego nie zrobi. Dlatego też Michel co chwilę wraca na drogę uwodzenia, choć przecież wie, jak to się skończy.
"Alleluja" to ciekaw opowieść, ale mimo to uznałem ją za rozczarowującą. Liczyłem szczerze mówiąc na więcej. Zwłaszcza że Lola Dueñas jest tu doskonała, więc był potencjał. Du Welz jednak woli bawić się w zabiegi estetyczne, niż wgryźć się w temat. Dlatego też skomplikowana więź łącząca dwójkę bohaterów jest niedostatecznie rozpracowana. Podobnie jak i same postaci.
Ocena: 6
"Alleluja" inspirowana jest prawdziwą historią, ale Du Welz wykorzystał ją dla własnych celów. Jego film jest opowieścią o grozie spełnionych życzeń i koszmarze, jakim jest niemożliwość opanowania własnej natury. Michel jest oszustem. Podrywa starsze, samotne kobiety i wyciąga z nich kasę. Za każdym razem odprawia rytuał, w którym prosi duchy o spełnienie jego życzenia. Powinien był bardziej precyzyjnie wyrażać w nim swoją wolę. Bo Gloria, jedna z jego ofiar, naprawdę uległa jego woli. Przez to nie może się od niej uwolnić. Gloria początkowo twierdzi, że nie przeszkadza jej to, że będzie dalej uwodził inne kobiety. Ale deklaracje te nie mają pokrycia w rzeczywistości.
Du Welz pokazuje, że w wojnie serca z rozumem zwycięzca jest zawsze ten sam. Możemy racjonalizować, przekonywać siebie, składać deklaracje, ale tego, kim jesteśmy nie zmienimy. Dlatego też Gloria co raz wybucha, choć twierdzi, że tego nie zrobi. Dlatego też Michel co chwilę wraca na drogę uwodzenia, choć przecież wie, jak to się skończy.
"Alleluja" to ciekaw opowieść, ale mimo to uznałem ją za rozczarowującą. Liczyłem szczerze mówiąc na więcej. Zwłaszcza że Lola Dueñas jest tu doskonała, więc był potencjał. Du Welz jednak woli bawić się w zabiegi estetyczne, niż wgryźć się w temat. Dlatego też skomplikowana więź łącząca dwójkę bohaterów jest niedostatecznie rozpracowana. Podobnie jak i same postaci.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz