Casa grande (2014)
"Wielki dom" jest filmem zbyt hermetycznym, by mógł mi się naprawdę spodobać. Jest on silnie osadzony w realiach Brazylii, komentując panujący tam system społeczny, nierówności klasowo/rasowe oraz efekt, jaki na ludzi ma kryzys ekonomiczny. Te problemy są zapewne ważne dla Brazylijczyków, ale dla mnie znaczyły niewiele.
Z tego też powodu o wiele bardziej spodobało mi się to, co działo się na obrzeżach filmu. Moją uwagę zwróciły powierzchowne relacje łączące dzieci z rodzicami. Emocjonalnie są sobie obcy. Głównego bohatera więcej łączy ze służącym niż z ojcem. Więź z rodzicami splata więc z rzeczy, które od nich usłyszał, imitując je, powtarzając ich słowa. Chłopak jednocześnie odrzuca ojca i pragnie kontaktu z nim. Wydaje się to paradoksem, ale jedno prowadzi do drugiego: odrzucenie jest mechanizmem obronnym przed poczuciem izolacji, trzymania dystansu ze strony ojca.
Podobał mi się też (inspirowany życiem) pomysł z telefonami od porywaczy. Po prostu dzwoni się do przypadkowych osób i mówi się im, że ma ich syna. Czasem nie trafi się, dodzwaniając się do osób, które w ogóle dzieci nie mają, ale kiedy odbierze zatroskany rodzic, którego syn spóźnia się z powrotem do domu, mają szansę łatwo się obłowić, a dzieciak – wcale nie porwany – sam prędzej czy później się pojawi. Szansa na zgarnięcie puli jest z całą pewnością większa niż w przypadku lotka.
Ocena: 6
Z tego też powodu o wiele bardziej spodobało mi się to, co działo się na obrzeżach filmu. Moją uwagę zwróciły powierzchowne relacje łączące dzieci z rodzicami. Emocjonalnie są sobie obcy. Głównego bohatera więcej łączy ze służącym niż z ojcem. Więź z rodzicami splata więc z rzeczy, które od nich usłyszał, imitując je, powtarzając ich słowa. Chłopak jednocześnie odrzuca ojca i pragnie kontaktu z nim. Wydaje się to paradoksem, ale jedno prowadzi do drugiego: odrzucenie jest mechanizmem obronnym przed poczuciem izolacji, trzymania dystansu ze strony ojca.
Podobał mi się też (inspirowany życiem) pomysł z telefonami od porywaczy. Po prostu dzwoni się do przypadkowych osób i mówi się im, że ma ich syna. Czasem nie trafi się, dodzwaniając się do osób, które w ogóle dzieci nie mają, ale kiedy odbierze zatroskany rodzic, którego syn spóźnia się z powrotem do domu, mają szansę łatwo się obłowić, a dzieciak – wcale nie porwany – sam prędzej czy później się pojawi. Szansa na zgarnięcie puli jest z całą pewnością większa niż w przypadku lotka.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz